#3 Short Stories - Bal Świąteczny

Prolog

Marysia

- Nigdy nie czułam się tak źle. Odkąd pojawił się pierwszy śnieg mogłam się spodziewać pierwszych znaków choroby. Jak co rok rozbiera mnie przed samymi świętami. Tak, ale wiesz nawet czuję się znacznie lepiej.

- Bo gdybyś choć trochę mnie słuchała, a nie…

- A nie robiła świąteczne porządki, wietrzyła wszystkie pokoje i wyziębiały nie myśląc o grzaniu przy kominku, leserowaniu i totalnym lenistwie. Alex ja tak nie mogę. Nawet Aleks popatrzył na mnie z tą miną „A nie mówiłem?”. Wiem, że się troszczycie, ale to tylko zimowe przeziębienie. A-a-apsik!

- Na zdrowie.

- Dzięki. Daj mi sekundkę.

Odłożyłam telefon na bok, by móc oburęcznie chwycić zużytą już chusteczkę ze stosu i wysmarkać zaróżowiony nos. Kolejna paczka chusteczek trafi dziś do kosza. Wyglądam jak siedem nieszczęść. Naprawdę nienawidzę być chora. Ale to też trochę z mojej winy - niestety. Bo gdybym słuchała moich przyjaciół teraz mogłabym się przygotowywać na ten świąteczny bal. Ale oczywiście nie, bo musiałam udowodnić wszystkim, że tym razem się uda mi iść. A wylądowałam znowu w łóżku opatulona tysiącem kocy, ciepłych poduszek i sterty zużytych chusteczek. Oto jak będzie wyglądać moja świąteczna gwiazdka. Będę siedzieć sama w domu kiedy moi znajomi będą się świetnie bawić. MAGIA. Z zamyślenia wyrwał mnie donośny dźwięk dzwonka do telefonu „Do You Want To Build A Snowman?”. Nie zwróciłam uwagi nawet kto to…

- KOBIETO TY TAM ŻYJESZ?!

Alex tym wykrzyknieniem obudziła by śpiącego mocno Olafa – tak propos to mój szczeniak. Moje uczy nie były jednak przygotowane na taką dawkę wykrzyknień.

- Nie krzycz. Moje bębenki chcą jeszcze coś słyszeć.

- Miała być jedna sekunda, a Ty od piętnastu minut nie dajesz znaku życia.

Aż piętnaście minut zatopiłam się we własnych myślach? Wydawało mi się to tylko jedną ulotną małą chwilką, ale że aż tyle minut. No cóż.

- Trochę dramatyzujesz. I tak nie robię nic ciekawego. Kolejny bal przeleciał ot tak.

Próbuję wydobyć jakikolwiek dźwięk z potarciem kciuka i palca wskazującego, ale nawet do tego się nie na daję.

- Zawsze może zorganizować małe przyjęcie u Ciebie. Zaprosić paru znajomych. W sumie mi też jakoś nie śpieszno na to całe przyjęcie. Na które czekałyśmy cały rok. Te wszystkie kreacje kręcące się wokół parkietu i ta sala... Po tej całej akcji z Wiśnią jakoś tak po prostu nie zależy mi… To tylko bal…

Jak zwykle Alex stwierdza, że jej nie zależy na czymś czy na kimś, ale w rzeczywistości zrobiłaby wszystko żeby dostać się na ten bal. Fakt sprawy się trochę komplikują po tym jak odkryto jej tożsamość. Cała „śmietanka” się ode niej odwróciła, a ona znów została sama. Ale czy warto przejmować się tym co mówi cała reszta? Nigdy się nie przyzna, ale wciąż czeka na ten moment by znów zobaczyć ten świat z innej perspektywy. Który tak naprawdę migocze tysiącami lamp. A nie jest szaro bury tak jak sądzi na co dzień. Ten bal jest dla wszystkich czymś wyjątkowym. Na pewno będzie na nim wiele różnych „sław”, Dlatego też.

- Nawet tak nie mów. Pójdziesz na ten bal. A mną się nie martw zrobiłam to na własne życzenie. Ale wciąż mogę jeszcze być Twoją dobrą wróżką kochana.

- Ale Marysiu, bez Ciebie się nigdzie nie wybieram. Nawet gdybym miała mieć na sobie najlepszy kostium. I wcale nie mówię tutaj o…

- Jak już będziesz do mnie jechać. To wskocz po Avalatte ok? Barb powinna dzisiaj być na obsłudze. Tylko się pośpiesz, bo stylizacji nie da się zrobić ot tak.

Rozdział I

A gdyby tak…?

Alex 

- Posłuchaj mnie Aleks. To jest ten jedyny i niepowtarzalny dzień. To może być trochę problematyczne… Bo jak zebrać tych wszystkich ludzi do jednego miejsca. Co? Nie. Hm? Tak być może zwariowałam, ale nie chcę aby Marysia spędziła tą Gwiazdkę sama. Kiedy my będziemy się dobrze bawić… Tak, tak, nieee. Posłuchaj uda się nam. Gdzie jestem? Aktualnie w „24 h Cafe Ava”. Czekam na Avalatte i ciasteczka. Nie marudź. Po prostu załatw to o co Ciebie prosiłam. Tak, pa patki. Do później.

Uffff. To naprawdę ciężkie zadanie. Ale nie ma rzeczy niemożliwych prawda? Prawda. Wystarczy tylko uwierzyć w magię.  To nie musi być naprawdę trudne.

- Ciężki dzień co?

Barb przyglądałam mi się z uwagą, gdyby mogła przejrzeć mnie na wylot. Nie mam bladego pojęcia kiedy, skąd i jak poznała się z Marysią, ale widocznie traktują tę znajomość bardzo przyjaźnie. Inaczej nie dbała by tak o prowiant, o który poprosiła dziewczyna. Wzruszyłam tylko ramionami. Musiałam w krótkim czasie znaleźć DJ, ogarnąć salę, jedzonko, stylizację i ludzi. Z tym ostatnim może być problem. Nawet nie zwróciłam uwagi kiedy przede mną pojawił się truskawkowy tort.

- Barb, ja naprawdę muszę zmykać. Wpadłam tylko po jedzenie dla…

- To z tamtego stolika.

Aleks zawsze się śmieję, że jak zerkam za siebie wyglądam jak surykatka zapewne i tym razem było tak samo. Tego torta dostałam od dziewczyny którą kojarzyłam z  kilku większych wydarzeń. Zawsze bywała z tyłu za wszystkimi, ale z tego co mi wiadomo ludzie ją wręcz lubią. Pomocna i dobra. Nie to co niektórzy. Wcale nie mam na myśli siebie. Oj przymknij się już. Idź grzecznie podziękować i leć już. Wciąż miała nieodebrane wiadomości od Marysiu i Nicolasa, który chciał mi pomóc w tym szalonym planie (z resztą jak zawsze…). Dziewczyna siedziała sama przy stoliku mieszając intensywnie w filiżance. Dlatego pewnie też nie zauważyła jak do niej podeszła. Po moim krótkim i dźwięcznym – Hej. Lekko podskoczyła na krześle. Uniosła na mnie swoje niebieskie oczy, które były widoczne nawet poprzez jej upięcie kasztanowych włosów. Miała na sobie białą koszulkę do tego spodenki o kolorze piasku i dużo różnych akcesoriów. Na jej twarzy pojawił się promienny uśmiech. Chociaż przez chwilkę zauważyłam, że na tej twarzy pojawiała się ulga. Że to tylko ja.

- Hej – powtórzyłam trochę głośniej. Dodając – dziękuję za tort.

- Hej.

Na drugą część mojego zdania skinęła mimowolnie głową.

- Naprawdę miły gest. Tylko, że się trochę spieszę i nie dam rady go niestety zjeść. Nie to, że nie chcę zjeść tortu, którego kupiłaś. Na pewno jest smaczny, ale… mam tyle na głowie.

- A. No to co robisz?

Nie wiele mnie w życiu zaskoczyło, ale teraz. Ta dziewczyna, ten tort i te okoliczności owszem tak. Otwartość jaka biła z tej dziewczyny było taka… inna niż z tą, z którą miałam do czynienia. Wręcz czułam się przy niej jak Skaza. W sumie. Żadna różnica. Bo ja byłam Skazą, a ona dobroduszna jak Mufasa. Popadam w paranoję? Może troszkę.

- Potrzebuję więcej czasu. Na to by zorganizować „Wielki Świąteczny Bal” w domu mojej przyjaciółki, która jest chora. Spokojnie to nie Avademia. Ale jak to zrobić w jeden dzień?

- Jeśli chcesz. Mogę napisać po znajomych.

- Cóż sama nie wiem.

- A.

- Daj mi pięć minut. Muszę zadzwonić.

Odeszłam kawałeczek od tej dziewczyny, by zadzwonić do Nicolasa. Odebrał za pierwszym razem.

- Słuchaj utknęłam w barze. Tak? Nie. Tak?. Nie no co Ty. To świetna wiadomość! – parę osób popatrzyło na mnie. Kto by się nimi przejmował w tak ważnej chwili? Wracając - A co z ludźmi? Sama zadaję sobie pytanie. I tak dużo zrobiłeś. Dziękuję. Na co? Halo…Nico…Słysz mnie?

Zaraz dostałam wiadomość od przyjaciela z linkiem do najnowszego spotu. Z podpisem „sprawę ludzi mamy już załatwioną :*” - https://spottedawataria.blogspot.com/2020/12/hejka_26.html#comment-form

Weszłam błyskawicznie w przesłany link, który przekierował mnie do dobrze znanego mi forum. Nie wierzę! O mój święty Mikołaju! Ponad 30 komentarzy w tak błyskawicznym czasie?! Kocham tą osobę, która to zrobiła. Tylko kto to mógł zrobić. Rozejrzałam się po Sali. Barb wyglądała jakby chciała rzucić te wszystkie zamówienia i wyjść z tego baru. Reszta klientów byli pochłonięci sobą. Tylko jedna osoba patrzyła wprost na mnie. Z wielkim uśmiechem. Ha! Nie wierzę. Proszę. Znów podeszłam do dziewczyny.

- Ty.

Jej mina zrzedła, a na jej twarzy wymalowało się zaskoczenie. Kontynuowałam więc.

- Właśnie Ty uratowałaś nam Świąteczny Bal. Dziękuję Alu. Ale teraz musimy już iść.

- My?

- No jasne. Szykuj się wychodzimy. Mamy przed sobą bal do rozkręcenia. Zostaw do kawę.

Zostawiłam ją na chwilkę by odebrać moją własność. Może ten szalony plan może wyjść?

 

Rozdział II.

Igła i nić

Marysia

 

- A-a-a-apisk! Wybaczcie mi. Naprawdę. Ale to przez ten katar. Więcej zielonego Alu podasz mi. Dziękuję. A więc o której ten bal się zaczyna?

Zadałam pytanie jakbym wcale nie znała na nie odpowiedzi śledząc Plejadę, Plotka oraz inne plotkarskie źródła. Niestety ja będę siedzieć sama w domu kiedy cały bal przejdzie mi koło nosa, który odbędzie się dokładnie za 2 godziny. 

Wyobrażam sobie tych wszystkich imprezowiczów w Sali balowej. A i tak jest znów poza moim zasięgiem. No cudownie. Moja przyjaciółka i jej koleżanka wciąż opowiadały o tym wydarzeniu, na które tyle czekałam. Marysiu wróć do normalności. 

Chociaż będziesz z nimi poprzez te stylizację, na którymi teraz siedzisz. Grinch, za którego postanowiła zmienić się Alex wygląda bardzo dobrze. Nie jestem pewna, czy dzięki tej stylizacji wróci do Society, ale na pewno będzie się świetnie bawić. Za to dla jej koleżanki Ali przygotowałam strój Mario Bros. Wyglądały bajecznie, nawet zrobiłam im zdjęcie na pamiątkę.

 

Rozdział III.

Alex

- Naprawdę nie chcesz iść z nami? – zapytała Ala. Kiedy wychodziłam z pokoju. Musiałam wpuścić jeszcze gości. I sprawdzić czy wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Miejmy nadzieję, że tak będzie.

 

Rozdział IV

Marzenia się jednak spełniają…

Marysia

Ala właśnie pożegnała się kiedy Alex zawołała ją by się pośpieszyła. A ja znów zostałam sama. I to najgorzej, bo wiem, że to moja wina. Bo gdyby się posłuchała teraz ubrałabym się w czerwoną suknię ze złotymi koralikami. I jakoś bym wyglądała. A tak to siedzę w okryta czerwonym kocem cała zasmarkana. Marzenie o balu poszła się grzać… Kiedy sięgałam po chusteczkę wpadła do mojego pokoju Alex.

- Ubieraj się! Teraz zasmarkana czy nie. Wyciągaj swoją sukienkę Kopciuszku.

Zdezorientowana popatrzyłam na przyjaciółkę, która grzebała w moich kosmetyczkach i zaglądając do szafy. Wybuchłam śmiechem.

- Ty sobie żartujesz. Nigdzie nie idę, a Wy się spóźnicie. Alex twój bal zacznie się zaraz.

Spojrzała na mnie i powiedziała tylko „Cicho bądź i się ubieraj. Bal nie będzie czekał…”.

- Wy jeszcze nie gotowe?

Do pokoju zajrzał Aleks. Co on tutaj robi? Przyjęłam wojowniczą pozę.

- Kto mi łaskawie powie co tutaj się dzieję?

- Nie powiedziałaś jej? – mój chłopak zwrócił się do tego fałszywego Grincha, który tylko wzruszyła ramionami. Wszedł do pokoju i się ucałował mnie w czoło.

- Kochana idziesz na bal. I to nie jakiś tam podrzędny w wynajętym lokalu, ale na bal zorganizowany tutaj pod Twoją obecnością.

Na bal? Ja? Na mój pierwszy w życiu świąteczny bal? Moje marzenie się spełni. Moment. Ale jak to zorganizowany tutaj?

- Alex!

 

Epilog

Słodkie sny

Marysia

Kilka godzin później

To jest najlepszy bal świąteczny w jakim mogłam uczestniczyć. Nie mogę uwierzyć, że moi przyjaciele zdobyli się na coś takiego, aby moje marzenie mogło się spełnić. Było tu mnóstwo ludzi. Bardzo wiele. Teraz siedziałam na złoconej kanapie wraz z Alą i Alex popijając czerwony drink. Był o smaku wiśniowym. Ironia tak wiem haha. Ludzie tańczyli, śmiali się i rozmawiali. Nie było tu hejtu, ani braku kultury. Czuję się jak w bajce. Może to tylko sen, ale bardzo przyjemny.

- Czy mogę prosić Panią do tańca? – pojawił się przede mną mój cudowny chłopak proponując mi kolejny taniec.

- Raz się żyję milordzie. Haha

Chciałabym życzyć Wszystkim takich przyjaciół jak i szczęśliwego zakończenia.

Koniec

Zapraszam serdecznie do komentowania poniżej.

Miłego wieczorku

Alex


Komentarze

  1. Fajne, ale nie pisz więcej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Woow. Niby dlaczego?

      Usuń
    2. Anonim chyba chciał napisać: Fajne, pisz więcej. Coś mu się pomyliło chyba.

      Usuń
  2. Mi tam się bardzo podobało ☺️ Myślałaś może o pisaniu na wattpadzie?
    //Ćwir

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi. Cóż jeśli chodzi o Wattpada to już na nim piszę - https://www.wattpad.com/user/Olciak428

      Usuń

Prześlij komentarz

Każdy wulgarny, obraźliwy bądź niestosowny komentarz będzie natychmiast usuwany. Kultura osobista to podstawa dobrego wychowania :)