Herbatka z Olcią - podsumowanie pierwszego tygodnia szkoły
Witajcie!
Wiem, że obiecałam Wam „Herbatkę”
na piątek, ale stwierdziłam, że przeżyję cały tydzień, by Wam pokrótce
opowiedzieć co u mnie słychać. Chciałabym zaznaczyć również to, że w
najbliższym czasie bliżej początku lutego pojawi się taka typowa pogadanka o
mnie. Osoby bardziej doinformowane zapewne skojarzą dlaczego akurat tą datę
wybrałam, a nie inną, ale dziś nie o tym.
18 stycznia 2021 roku poranek rozpoczęłam od rozszerzonej geografii. Dowiedziałam się, że będę pisać sprawdzian w tym tygodniu z zakresu działu drugiego. Tak, pocieszna wiadomość po miesięcznej przerwie w nauce. W razie czego wujaszek Google pomoże haha. Później było już ekonomicznie. Chociaż trzy ostatnie lekcje miałam odwołane. Z jednej strony fajnie z drugiej dziś będziemy nadrabiać to – koszmar (ratunku!). Poniedziałek nie jest zły, więc w moim przypadku – „Nie lubię poniedziałków” jest zbędne. Nauki nie mam jakoś za dużo w poniedziałki oprócz 3 godzin pracowni ekonomiczno-informatycznej. Tam to trzeba wysilić swoje szare komórki, by dokładnie wypełnić dokumentację magazynową.
Następnym dniem szkoły był 19
stycznia 2021 r., nie wiem kto był na tyle inteligentny aby wymyślić lekcje od
7:10 do 15:00, ale szczerze nie gratuluję pomysłu. O 7:10 to ja jeszcze śpię, a
jak już jestem zmuszona wstać to wyglądam jak zombie – dosłownie. Jako, że
ekonomia to mój priorytet to zaczęłam wtorkowy poranek od zajęć z biurowości.
Nauczyłam się tyle o planowaniu podróży służbowej, że oho… Ogólnie nie byłby zły,
gdyby nie fakt, że zaczynam wcześnie rano a kończę praktycznie (jak pierwszą
zmianę w pracy) na dwóch zajęciach z „ulubioną” nauczycielką. To ten moment - włączył
mi się tryb marudzenia haha. We wtorek również dowiedziałam się, że ponoć
miałam przeczytać „Cierpienie młodego Wertera” Johna Wolfganga von Goethego –
ja nic takiego nie pamiętam haha, ale dzisiaj się za to wezmę obiecuję ;)
Środę 20 styczna 2021 roku zaczęłam
dzionek od 7:30. Przynajmniej na
wychowaniu fizycznym nie ma takowych trudności. Tylko pogadanki o sporcie – do półgodziny
i wolność na spanko, którego na marginesie nie stosuję, bo jakoś się zawsze
wybudzam. Później leci językami obcymi, że pod koniec sama nie wiem po jakiemu
już mówię haha. I kończę znów zawodowymi. Środa jako dzień tygodnia nie jest
zły, bo w końcu to środek końca męczarni i nawet jakość to idzie.
Najbardziej męczą mnie czwartki.
Może przez moje nastawienie, ale zaczynać dzień od dwóch polskich to jest
przepraszam bardzo - zgroza. Jak dla mnie to nie zbyt ciekawe, bo o tej
godzinie tak jak już mówiłam się jeszcze śpi, a tu trzeba już myśleć i się
obudzić. Później matma (którą szczerze polubiłam dzięki tym wszystkim funkcjom
kwadratowym, wymiernymi czy geometrią analityczną). Ostatnie lekcje jak zapewne
się domyśliliście kończę zawodowymi przedmiotami. Co nie skończyłoby się
tragicznie gdyby nie fakt, że mam lekcją z moją „ulubioną” nauczycielką –
wyczujcie ten sarkazm.
Piatęk, piąteczek, piątunio 22
stycznia 2021 r. zaczynam standardowo od 7:10 kończąc wcześniej o niebiosa bądź
piekielne zastępy usłyszały mnie i ustaliły, że kończę o 13:20. Początek dnia
to AŻ 3 godziny zawodowych (dwa różne przedmioty) z jedną kobietą. Zaznaczam TĄ
kobietą. Haha później biorę się za matematyczne starcie dwugodzinne, relaksuję
się przy religijnych pieśniach i planuję wycieczkę do łóżka obliczając na
koniec dnia górowanie słońca na lekcji geografii.
W sumie pierwszy tydzień powrotu
do szkoły nie był jakoś zawrotnie ciężki. Wiadomo, że trzeba było poprzypominać
sobie wszystkie daty z oświecenia, jak używać kalkulatora i co to jest
prezentacja PowerPoint (no dobra aż tak źle nie było), ale zdążę jeszcze
zatęsknić za wolnym i chodzeniem spać o późnych godzinach nocnych.
W sobotę byłam na półtoragodzinnym
spacerku aby odświeżyć trochę parującą głowę. I powiem Wam szczerze, że było
świetnie. 23 stycznia 2021 była najlepsza pogoda na taką podróż. Natura była
okryta śnieżną pierzynką gdzie nie gdzie, a lekki wiatr dodawał nutki
tajemniczości i zapowiedzi czegoś nowego. Przekroczyłam nawet granicę z
przytupem! (szczelina na drodze haha). Mam nadzieję, że ten rok będzie
wyjątkowy pomimo pewnej daty, która zbliża się nie ubłagalnie szybko. Już dobrze
nie marudzę… A jednak może troszkę? Ale o tym się rozpisze przy kolejnej
okazji. Poniżej znajdziecie zdjęcia z mojej podróży…
Niedziela 24 stycznia 2021 r.
ostatni dzień świętego spokoju. Może się wydawać, że się go ma. Wczoraj
dostałam zadanie od nauczycielki, by zrobić Fa VAT, WZ i polecenie przelewu. No
mówię Wam o godzinie 23 zaczęłam bawić się w ekonomistę. Haha ja naprawdę nie
mam pojęcia kto jest na tyle pokręcony, by wysyłać uczniom zadanie. Odgórnie
wiedząc, że większość tego nawet nie odczyta? Nie wnikajmy może w szczegóły
inteligencji niektórych osób.
Podsumowując w zeszłym tygodniu
zarobiłam już 4 oceny (5 z działalności gospodarczej, dwie 5 z języka
angielskiego oraz 5 z pracowni
ekonomiczno-informatycznej). Trzymam się nadziei, że uda mi się utrzymać tak
zachwycające oceny do czerwca, by z uśmiechem pod maską iść odebrać świadectwo
z czerwonym paskiem (kolejne do kolekcji haha – skromność pierwsza klasa).
Jestem również ciekawa jak Wam
minął pierwszy tydzień szkoły. Zawalili Was sprawdzianami i kartkówkami czy
dali więcej luzu na zorganizowanie całego roku? Podzielcie się poniżej w
komentarzach chętnie poczytam co tam u Was ciekawego słychać. Po mojej herbatce
ani śladu, a to oznacza, że trzeba się pożegnać. Nie martwcie się, bo jeszcze
dzisiaj się ze mną spotkacie ok. godziny 18.
A to dzisiaj 7:40 – pytanie samo
się nasuwa „Czytelnicy, ulepimy dziś bałwana?”
Zatem do napisania,
Alex
Komentarze
Prześlij komentarz
Każdy wulgarny, obraźliwy bądź niestosowny komentarz będzie natychmiast usuwany. Kultura osobista to podstawa dobrego wychowania :)