"Remontuj z Alex" - Ulica Nokturna

Witajcie Moi Kochani!

Wiem, że dawno się już nie odzywałam. Gdyby nie to wyzwanie majowe ten blog totalnie, by upadł. Jestem tego świadoma jak nikt inny, ale w ostatnim czasie postanowiłam się wyciszyć. Co prawda mogliście widywać mnie na Spotted jak coś ogłaszam bądź udzielałam odpowiedzi na zadane pytania, ale nic więcej. Musiałam przemyśleć parę spraw. Szczerze – nie wiem co dalej. Na ten moment chce Was zapewnić, że jak na razie nigdzie się nie wybieram i zostaję z Wami. Na jak długo? Czas pokaże.

W każdym razie większość moich myśli krąży przy poniedziałkowym powrocie do szkoły i wiecie co? Czuję wewnątrz siebie narastającą panikę z powodu tego powrotu. Może nie samego budynku, bo czego tu się bać ściany jak ściany, drzwi jak drzwi. Nic strasznego. Dotychczas siedzenie w czterech ścianach mi nie przeszkadzało – dlaczego miałoby mi teraz. Nie ma takiego powodu. W każdym razie najbardziej obawiam się ludzi. Wiem brzmi to dosyć irracjonalnie, ale jako antyspołeczna osoba obawiam się powrotu w szerokie grono ludzi. Wiem świat jest cały czas na nas otwarty i trzeba korzystać z niego ile się da, ale po tak długim siedzeniu w domu i obracaniu się w rodzinnych kręgach to będzie lekko ciężkie zadanie.   

Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam kolejną propozycję umeblowania mieszkania. Znacie zapewne moje wcześniejsze mieszkanie. Dlaczego mówię „wcześniejsze” gdyż przez pewien mały incydent. Nie chcę Wam mówić, ale zdradzę tylko tyle, że w moim dotychczasowym mieszkanku są przeprowadzone zmiany i nie nadaję się do użytku. Mogłabym śmiało powiedzieć, że zostało „uśpione” na pewien czas. Moderatorzy robią wszystko, by je obudzić, ale ile im z tym zejdzie niestety nie wiem. Na ten czas musiałam wyprowadzić się do zastępczego mieszkania na peryferiach miasta (mam za długi jęzor haha).

Zdecydowałam się dziś na zakupy w najlepszej galerii handlowej mieszczącej się przy „Ulicy Nokturna”. Mówię Wam jeśli chcecie zakupić meble wysokiej jakości to tylko u „Borgina & Burkesa”. Jak to bywa za wysoką jakość płaci się sporo, a oni wysoko siebie cenią. Dlatego też niestety przepłaciłam na niektórych meblach.

Przejdźmy po moich długich wywodach wreszcie do głównego tematu tego wpisu. Standardowo zaczęłam swoje przemeblowanie od uporządkowania całego pokoju i przywrócenie jego dawnego stanu użytkowego. Pastelowy błękit i granatowa podstawa są odpowiednią bazą do świetnych pomysłów.

Tak jak już wspomniałam u „Borgina & Burkesa” są wysokie ceny, ale jakoś wykonanych produktów również jest na wysokim poziomie. Oferują przede wszystkim towary wykonane z ciemnego dębu. Bez dwóch zdań skradną one serca miłośników mrocznych klimatów.

Z pomocą jednego ze sprzedawców zdecydowałam się na tapetę „Irish Pub” oraz kafelki pochodzące z kolekcji „Muzeum”, która w całym rozrachunku prezentuje się tajemniczo.

Skoro tapeta i odpowiedni kolor kafelek miałam już w swoim wózku wybrałam się
w alejkę z drzwiami i oknami. I po kilku minutach doszłam do wniosku, że drzwi
z kolekcji „Czarna Rosa” będą świetnie komponowały się z oknami z kolekcji „Irish Pub”.

Jak zwykle z przytaszczeniem sof zeszło mi dobre kilka godzin, bo nikogo niestety nie było na podorędziu – jak zwykle.  

Jeśli ktokolwiek z Was zagłębiał się w historię owego sklepu, w którym dziś byłam na zakupach to, by dowiedział się o tym, że to właśnie tam parę lat wcześniej stała jedna z dwóch magicznych – „Szaf Zniknięć”. Jak zobaczyłam te łudząco podobne skarby (szafy „Country”) nie mogłam przejść obok nich obojętnie.  Do nich dobrałam jeszcze stół „Czarnej Rosy”, który nadmienię kosztował fortunę tylko dlatego, że pochodził z limitowanej kolekcji mebli.

Po tym jak postawiłam mosiężny stół przypomniałam sobie nie w ten czas, że nie położyłam chodnika, który był ostatni w magazynie. Dywan „Japonia” rozświetlił delikatnie powstały mrok w pomieszczeniu. I wkomponował się do leżących dekoracyjnych poduszek.  Między okiennicami zawiesiłam portret szanowanego dżentelmena – „Vincenta”.

Ostatnim detalem jaki wniosłam do tego pomieszczenia był wazon z ozdobną rośliną.

I tak oto prezentuje się finalnie:

Cennik:
Tapeta „Irish Pub” – 29 G,
Drzwi „Czarna Rosa” – 389 G,
Okna „Irish Pub” – 70 G (35 G *2),
Podłoga „Muzeum” – 6800 S,
Sofy „Country” – 90 G (45 G *2),
Szafy „Country” – 158 G (79 G *2),
Stół „Czarna Rosa” – 47 999 S,
Obraz „Vincent” – 99 G,
Chodnik „Japonia” – 38 G,
Roślina ozdobna – 6 G

RAZEM: 879 G i 54 799 S

Moja opinia: Nie pogardziłabym takim pokojem. Jest w zupełności w moich klimatach – mrok i tajemniczość. Tak jak powyżej wspomniałam szafy „Country” skradły moje serduszko wyglądają wprost magicznie. Dobrze komponuje się tutaj również tapeta i podłoga mimo tego, że pochodzą z dwóch różnych kolekcji. Ocena 9/10.

Jestem ciekawa Waszej opinii co do dzisiejszego zestawienia meblowego. Czekam z niecierpliwością jak zawsze na Wasze komentarze.

Przypominam również, że formularz do zgłaszania swoich nurtujących pytań jest wciąż aktywny dlatego też nie krępujcie się (każdy uzupełnia go anonimowo, więc bez obaw).

Miłego wieczorku życzę
Alex

 

 

 


Komentarze