If I write what I feel, it's to ease my pain... - parę przemyśleń na początek

Witajcie Moi Kochani!

Dawno mnie tutaj nie było… Oj dawno. Szczerze mówiąc od ostatniego postu minął już ponad tydzień. Zdajecie sobie z tego sprawę? Jak ten czas szybko leci. Według mnie to nawet za szybko. Ten czas spędziłam na rozmyślaniu o paru istotnych kwestiach związanych nie tyle z blogiem co z moją osobą. Może kiedyś będziecie mieć tą możliwość i je poznacie. Jak prędko niestety nie wiem (?). Doszłam do wniosku, że przydałby się nam mały harmonogram postów. Jakie planuje wydać w najbliższych dniach. Chciałabym przedstawić Wam swoje propozycje na lipiec/sierpień. Wiadomo wszystko to może ulec zmianom, ale chcę mieć już jakiś mały plan na przyszłe miesiące. Jestem przy nadziei, że w wakacje ten blog znów ożyje i posty będę pojawiać się regularnie. 

Nie to, że chcę na coś w tym momencie zgonić moją bierność w pisaniu, ale troszkę tak to wygląda. Czytelnicy, którzy wciąż zaglądają na MA zasługują na małe wyjaśnienia, mojego pojawiania się i znikania. Otóż Kochani żeby wszystko było jasne moje zniknięcia z sfery blogerskiej nie jest przypadkowe – ale wyprzedzając pytanie nielicznych nic mi nie jest i wszystko u mnie w porządku. No wiecie – diabli złego nie biorą także mogę być bezpieczna haha. W ostatnim czasie podczas upalnych nocy doświadczyłam wiele sprzecznych emocji, z którymi musiałam się przespać i przemyśleć. 

Jak nie stres związany ze szkołą to znowu małe kłopoty z przyjaciółmi, a jak i nie one to brak weny. To prawdziwy koszmar mieć chęć coś stworzyć, ale za każdym razem otwierając notatnik, który tylko czeka na to, by zapełnić go nowymi pomysłami zostaje pusty. A nie chciałam pisać czegoś tylko, by wydać. Dla mnie to jest bezsensu. Gdy muszę robić coś z przymuszonej woli. Dlatego po dodaniu postów o Cruelli zniknęłam z bloga. Za co Was przepraszam, że bez żadnego słowa po prostu przepadłam w czarny odmęt magii. Nie chciałam wzbudzać w Was cienia wątpliwości i Was niepotrzebnie martwić. Teraz jednak wracam do Was, więc na spokojnie wszystko wróci do normy. Jak to mówią – „po każdej burzy wychodzi zawsze słońce” i tego się właśnie trzymajmy. 

Pisząc ten wstęp planowałam zupełnie inny post, ale stwierdziłam, że przyda mi się mała pogadanka na sam początek. I myślę, że jednak dokończę swoje przemyślenia. Nie wiem jak się czujecie w obecnej chwili, ale zgaduję, że nawadniacie się i polubiliście robótki orgiami typu papierowe wachlarze – gdyby tak teraz na tym zarabiać byłoby dość opłacalne zważając na to, że teraz praktycznie każdy tego potrzebuje. Popyt na papierowe wachlarze byłby jak nic.

Zastanawialiście się kiedyś – „co, by było gdyby…?”. Minione tygodnie spędziłam na rozmyślaniu i wielu przypadkach doszłam do pewnych konkluzji. Niektóre sprawiły, że uśmiech powrócił na moją twarz, drugie zaś sprowadziły mnie do tego, że musiałam przystanąć na moment i zastanowić się, czy aby na pewno to jest właściwa droga, którą chcę podążać, a trzecie zaś zrobiły, że miałam parcie na tzw. szkło i musiałam wyrzucić z siebie myśli pisząc do danej osoby o swoich spostrzeżeniach i domysłach. Jeśli do paru osób z Was się nie odezwałam ze swoimi poglądami to albo wszystko jest w porządku, albo wciąż gdybam na pewnymi momentami z nami związanymi. Nie potrafię poddać dokładnej przyczyny tego co mnie do tego skłoniło, ale chyba ostatnie wydarzenia się zbyt skumulowały i powrót do przeszłości wydał się odpowiednim krokiem – czy aby na pewno? Sama nie wiem.

Wróćmy zatem do  samego gdybania. Jak wiecie blog funkcjonuje od ponad roku i co to się już nie wydarzyło i co się jeszcze nie wydarzy… Zastanawiałam się nad tym kim byłabym gdybym nie założyła bloga. Czy teraźniejsze przyjaźnie, by trwały? A może swoją kadencję na Awatarii skończyłabym już dużo wcześniej gdyby nie blog? Kto wie? Chyba tylko Ci na górze bądź na dole.   

Za dużo pytań, zbyt mało odpowiedzi…

Pisanie od zawsze sprawiało mi przyjemność. Jestem takim typem człowieka, który woli pisać niżeliby rozmawiać. Nie to, że jestem aspołeczna skąd ten pomysł (tak jest, ale ciii… bo się wyda) – tylko poprzez napisane słowa wyrażam siebie. Słowami maluje to co mnie dotyka i to czego chcę doświadczyć. Nie znacie mnie na tyle, by to widzieć, ale tak jest – z ręką na sercu to mówię. Jeśli chodzi o wytłumaczenie komuś czegoś owszem technologia poszła w górę i można nagrywać głosówki, ale i do nich nie jestem niestety przekonana. Wolę się upisać i wypisać wszystko co najważniejsze niż, by powiedzieć to wszystko w kilka sekund. Tak jestem dziwna, nawet nie wiecie jak bardzo, a może i wiecie haha. W każdym razie doszłam również do konkluzji, że pomimo tego, chylę się ku wypaleniu w grze chcę dalej to kontynuować, bo sprawia mi to przyjemność, w każdym możliwym aspekcie. Mówiłam I’m a twisted girl (jestem pokręconą dziewczyną).

Jak  sobie pomyślę, że miałabym zamknąć blog to w mojej głowie pojawiają się same negatywne wizje. Może i to w pewnym sensie jest uzależnienie czy też brak perspektyw na dalsze życie, ale wiecie co? Niech mówią co chcą, a i tak będę robić to co sprawia mi przyjemność. To w pewnym sensie powrót do wspomnień, które nie chcą, by się o nich zapomniało. A przecież nie zawsze towarzyszyły tylko negatywne chwile. Nie możemy zapadać tylko w tych smutnych chwilach. Pomyślcie w wielkiej mierze o tych dobrych. O tym jak się śmialiście i świetnie bawiliście, o tym jak po ciężkim dniu odprężaliście się przy ploteczkach i walczyliście w kolejnych rywalizacjach międzyklubowych. O tym jak jednoczyliście się podczas eventów, o tych wszystkich wydarzeniach typu – mafia, szkoła, szpital, top model – to były dopiero serie, które powstały z inicjatywy innych graczy. To wszystko jest warte tego, by o tym przypominać i co najważniejsze wspominać z kimś kto również to przeżył i był obecny. 

Postanowiłam, że mój blog będzie istniał nadal pomimo tego, że gry jako gry już nie ma. Może i nie ma to sensu dla wielu, bo po co pisać o czymś co nie istnieje – przecież to niemożliwe, by gra wróciła przynajmniej w polskiej odsłonie. Być może i jest w tym trochę racji, ale poprę się tutaj stwierdzeniem jednego z bohaterów polskiej komedii „Kogel-mogel”, a dokładnie mam tu na myśli Pana Zenona Solskiego i jego słynne słowa – „Nie ma takiej możliwości, która byłaby niemożliwa”. I tak też jest w przypadku tejże sytuacji. Wszystko jest możliwe. Wystarczy tylko uwierzyć w siebie i działać.

Nie ukrywajmy, że nasza nadzieja na powrót gry na platformie „NK.pl” wygasła wraz z ogłoszeniem o zamknięciu samej platformy. Teraz tak zupełnie szczerze Moi Kochani ile osób jeszcze pisze do biura Obsługi Klienta czy do Supportu? Jedna, dwie no może w porywach do trzech tak na oko licząc. A co z resztą? Gdzie się podział ten duch walki? Gdzie to wszystko się podziało? Każdy zdaje sobie sprawę, że sprawa jest odgórnie przegrana. I dlatego też, większość zaprzestała walczyć – jedynie czekają na rozwój wydarzeń, a nuż coś się wydarzy, co odmieni los. Może i tak będzie nie mówię, że nie, ale jeśli do tej pory nic się nie wskórało to pięć minut przed przysłowiowym dzwonkiem też nic nie wskóra. Oczywiście jeśli są wśród nas osoby, które wciąż walczą o grę to Was Kochani podziwiam, bo o takiej zawziętości można jedynie pomarzyć. Jestem z Was dumna i nie zdajecie sobie nawet sprawy jak bardzo. Dziękuję, że mimo utraty nadziei wciąż walczycie o naszą grę dzieciństwa. Gdyby przyszło nam pożegnać się raz na zawsze z grą będziecie mogli ją pożegnać z czystym sumieniem – zrobiliście co mogliście.

Mogłabym Wam tak pisać i pisać, bo tematów mi nie brakuje, ale o tym przy kolejnych przemyśleniach. Na dzień dzisiejszy chciałabym podziękować Wszystkim, którzy przebrnęli się przez moje myśli i dotarli do samego końca. Mimo mojej przerwy wciąż jesteście i to jest moja motywacja do dalszej pracy. Ponadto myślę, że już jutro powinien pojawić się post z  eventem pirackim, który pojawił się na dniach u naszych rosyjskich sąsiadów – aktualnie jestem na fazie zbierania informacji i tłumaczenia eventu z rosyjskiego na nasze. Zacznę pracę również nad postami, o których rozmawialiśmy ostatnio na Spotted podczas jednym z moich wpisów – nie zapomniałam o Was. Przy następnej okazji porozmawiamy również o kolejnym Q&A, o którego również prosiliście. Magiczna Awataria znów wraca po przerwie. Już moja w tym głowa. 

Przypominam Wam o tym, byście spożywali dużo wody nawadniając swój organizm, nie przebywali na słońcu zbyt długo, bo to może skończyć się wylądowaniu w Skrzydle Szpitalnym oraz uważajcie na siebie i bądźcie ostrożni.

Miłego wieczorku,
Alex 

Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. Witaj! Wybacz, że dopiero teraz. Jeśli podasz mi przynajmniej 18 dobrych powodów, by zamknąć potencjalnie blog - przemylę tą sprawę. Jednakże przygotuj się na odmowę. Jak na razie jednak czekam, ba 18 powodów. Pozdrawiam 😘

      Usuń
    2. podzielisz sie w poscie swoomi przymysleniami ? masz z kims kontakt z awki ? i czy ktos z awki zmienil cie lub duzo mu zawdzieczasz ?

      Usuń
    3. Witaj! Oczywiście, chętnie podzielę się swoimi przemyśleniami odnośnie przyjaźni, które przetrwały zamknięcie Awatarii na "NK.pl". Dziękuję za świetny pomysł na kolejne przemyślenia ❤️ Pozdrawiam

      Usuń

Prześlij komentarz

Każdy wulgarny, obraźliwy bądź niestosowny komentarz będzie natychmiast usuwany. Kultura osobista to podstawa dobrego wychowania :)

Popularne posty