Podła, zła, okrutna - kilka słów o remake'u Disney

Witajcie Moi Kochani!

Jak zapewne zdążyliście zauważyć posty na Magicznej Awatarii przestały się pojawiać. Niestety, ale musicie mi wybaczyć, że praktycznie żaden post się teraz nie pojawia. Wiem, ze narobiłam sobie wiele zaległości zarówno z zagranicznymi nowościami u Rosjan, jak i paroma innymi postami, ale jak na razie moja uwaga skupia się na egzaminach zawodowych oraz jak najlepszych ocenach rocznych. Myślę, że jak to wszystko się skończy pojawi się również herbatka, w której uchylę Wam rąbek tajemnicy.

Dzisiaj zdecydowałam się nie tyle na recenzję co wydanie krótkiej opinii na temat nowego remake’u wytwórni Disney. Niektórzy z Was zapewne domyślili się już o jakim filmie będzie dziś mowa. Jeśli nie – to nic nie szkodzi. Wszystkiego dowiecie się czytając poniższy post, do którego serdecznie Was zapraszam.

W ostatnim czasie wytwórnia Disney zamarzyła sobie, że będzie zaskakiwać swoich widzów remake’ami swoich wcześniejszych produkcji. Pytania same nasuwają się na język – czy jest to potrzebny zabieg? A może to jedyny sposób na pozyskanie funduszy ze sprzedaży? Nie wykluczam żadnej z przedstawionych opcji.

Nim jednak przejdę do wydania opinii odnośnie uwspółcześnionej wersji „101 dalmatyńczyków”. Chciałabym zapoznać Was z paroma istotnymi faktami odnośnie wytwórni Disney. A oto i one: 

 The Walt Disney Company to amerykańska korporacja założona przez dwójkę braci – Roya i Walta Disneya w Kalifornii. Początkowo było to małe studio „Disney Brothers Cartoon Studio”.  Jednakże bracia nie poddali się i swoją ciężką pracą, kreatywnością oraz zaangażowaniem sprawili, że z pozoru nieznaczące nic studio zamieniło się w jedno z najsławniejszych i mocnych pozycyjnie przedsiębiorstw. Swoją produkcję zaczęli od stworzenia serii pod tytułem "Królik Oswald". W późniejszym okresie była to również seria "Silly Symphonies". Sławą i uznaniem zostali zaszczycenie po wytworzeniu swojej pierwszej długometrażowej animacji jaką była "Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludkach". Od tamtego momentu zaczęła się piękna i niezapomniana przygoda, która zachwyciła miliony ludzi na świece. Nie przyszło jednak długo cieszyć się sukcesem, gdyż obaj bracia zasnęli snem wiecznym. Po tym druzgocącym fakcie firma Disney nie upadła, lecz wzmocniła swoją pozycję na rynku tworząc kolejne animacje oraz filmy.

Disney jest w ciągłym artystycznym ruchu i nie ma mowy o tym, że się zatrzyma. Nowe filmy, nowi reżyserzy, nowe postacie i nowe niezapomniane przygody. Wszystko to znajdziemy pod patronatem tejże wytwórni. Tak jak wspomniałam wcześniej wytwórnia prze kierunkowała się pod względem filmowym. W ostatnim czasie można było słyszeć wiele o tzn. "remake'ach Disney".

Na wielkim ekranie mieliśmy tą przyjemność widzieć nakręcone na nowo filmy takie jak:

Czarownicy [Śpiąca Królewna] z 2014 roku 
Cinderelli [Kopciuszek] z 2015 roku,
Księgi dżungli z 2016 roku,
Pięknej i Bestii z 2017 roku,
Zakochanego kundela z 2019 roku,
Dumbo z 2019 roku,
Aladyna z 2019 roku,
Króla Lwa z 2019 roku, 
Mulan z 2020 roku

Każdy z nich oferował nam dojrzalsze spojrzenie na świat. Z pozoru to wymyślone historie na potrzeby nakręcenia filmu, ale tak naprawdę każda z tych opowieści pozostawia po sobie ślad w postaci morału – tylko od nas zależy ile nauki wyniesiemy z nich.

Opieranie się na „szczęśliwym zakończeniu” nie zawsze idzie w parze postawą jaką prezentuje główny bohater co kolokwialnie mówiąc komplikuje całą sprawę. Gdy przyjrzymy się swojemy życiu dojdziemy do pewnych wniosków.  Jak śmiem twierdzić każdy z nas chciałby żyć w przyjemniejszej i bardziej wyidealizowanej rzeczywistości. Niestety życie bywa przewrotne – raz jesteśmy najszczęśliwszymi ludźmi, zaś kolejnym razem dręczą nas wyrzuty sumienia. Tak naprawdę „happy end” jest wyłącznie w naszych rękach. To od nas zależy czy będziemy walczyć o siebie i lepszy świat czy pozostaniemy biernymi osobnikami z mottem przewodnim – niech się dzieje co chce…

No i ja jak to ja zboczyłam z głównej drogi swojego dzisiejszego wpisu. Na spokojnie już do niego wracam

Chciałabym dziś przyjrzeć się z bliska najnowszej perełce jaką wypuścił Disney na filmowe salony. Przed Wami jedyna i niepowtarzalna:

Ów film miał premierę stosunkowo nie dawno, bo w maju. Data polskiej premiery Cruelli (28 maja 2021 r.) pokrywa się z pewną ważną dla mnie jak i dla Was datą. Zastanawiacie się pewnie teraz do czego nawiązuję. Dobrze dam Wam chwilkę na zastanowienie się. Dosłownie minutka i wracamy. Już dobrze, dobrze nie gorączkujcie się tak haha. Nie trzymać Was dłużej w niepewności.  Jedna data = dwa równoległe wydarzenia. 28 maj 2021 r. = polska premiera filmu Disney & I rocznica istnienia MA. O tak! Przyznam się Wam do czegoś dopiero pisząc ten post sobie to uświadomiłam haha. 

W każdym razie Cruella jest amerykańską produkcją w reżyserii Craiga Gillespiego. Została zapowiedziana już w 2011 roku, jednakże dopiero pod koniec 2019 roku producenci zabrali się do pełnoetatowej pracy nad stworzeniem nowego demonicznego smaczka.

Inspiracją do wyreżyserowania filmu, była animacja „101 dalmatyńczyków” gdzie mogliśmy poznać Cruellę jako okrutną i pozbawioną skrupułów kobietę, która dąży do celu po przysłowiowych „trupach”. Bez cienia wątpliwości mogę dodać, że Cruella z animacji pokazuje swoją psychodeliczną naturę w każdym możliwym aspekcie. To taki typ człowieka, który nie prosi lecz żąda. Uważam, że Craig postawił sobie poprzeczkę bardzo wysoko decydując się na remake tejże postaci. W swoim filmie ukazał postaci nowe cechy oraz jej oryginalny charakter. 

W rolę ambitnej i przebiegłej do szpiku kości Cruelli w najnowszej odsłonie Disney wcieliła się Emma Stone, którą możecie znać między innymi z „La La Land”, „Faworyty”, „Niesamowitego Spider-Mana” czy „Służących”. Moim zdaniem sama aktorka wykonała kawał dobrej pracy. Widać było, że na czas kręcenia wcieliła się w 100% w swoją postać. Oddała jej finezyjność oraz doskonałość, a ukazanie emocji poprzez mimkę twarzy jak dla mnie zakrawa o brawurę. Przy fantastycznej Stone w filmie pojawi się również bohaterka o majestatycznej i wyrachowanej naturze. Oczywiście mowa tu nie o nikim innym jak o Emmie Thompson, czyli filmowej Baronowej. I tutaj Was zaskoczę (przynajmniej mam takową nadzieję) ta postać jest równie uosobieniem demonicznym co tytułowa bohaterka. W końcu jakby nie było nie daleko pada jabłko od jabłoni… 
(Spojler! Okrutna ja haha)

Wszyscy (przynajmniej Ci, którzy się nią interesowali) znamy historię dalmatyńczyków i psychopatycznej Cruelli. I tutaj pora się zatrzymać. Przed nami staje postać demonicznej kobiety, która od samego początku nie zaskarbia naszych serc. Bezdusznie pragnie zrobić sobie futro w czarne centki, a do tego zabiegu potrzebuje szczeniąt dalmatyńczyka – przynajmniej taką wizję dostajemy w animacji z 1961 roku. Disney nie chcąc umniejszać świetności pierwotnego zamysłu zdecydował się na ukazanie widzom tego co sprawiło, że Cruella stała się podłą, złą oraz okrutną. Co spowodowało, że z zagubionej w świecie dziewczyny stała się przesiąknięta żądzą zemsty młodą kobietą. Skoro mamy nienawidzić kochać tą postać to chociaż miejmy ku temu porządne argumenty.

Fabuła przede wszystkim opiera się na buntowniczych początkach Cruelli (Estelli), którą poznajemy zaraz po jej narodzinach. Jako, że jest narratorką dowiadujemy się paru istotnych faktów o jej życiu i każda minuta spędzona w jej towarzystwie sprawia, że chce się więcej i więcej. Możemy obserwować jej epizodyczne zmagania w szkole, które kończą się jej wy[daleniem]pisaniem. Doświadczenia jakiego nabiera po utracie bliskiej osoby. Ponadto poznanie dwójkę złodziejaszków, którzy zostają przy niej na dobre i na złe -  Jasper (Joel Fry) oraz Horace (Paul Walter Hauser). Kluczowym elementem całego filmu jest walka pomiędzy dwoma silnymi kobietami, od którego zależą dalsze knowania Estelli. 

W mojej opinii jest to bardzo dobry aktorski remake Disney. Cały zarys tejże produkcji ma to do siebie, że nie ma w nim przeznaczonego czasu na zbędne zapychacze. Od początku do końca widz śledzi poczynania pomysłowo-przebiegłej Estelli, która knuje jak pozbyć się konkurencji i królować na wybiegach. Chociaż przy całokształcie zawartych intryg to jest to tylko kropla w morzu, ale tego dowiecie się oglądając CruellęPodobają mi się wszelakowe zabiegi artystyczne po jakie pofatygowali się producenci oraz niepowtarzalna obsada. Moje serce zostało również skradzione przez niesamowitą scenografie, kostiumy, a także charakteryzacja to jest majstersztyk. 

Moja ocena: 9/10 z

A Wy moi Kochani mieliście już do czynienia z mroczną Estellą? Czy może dopiero zamierzacie wybrać się na seans do kina? Podzielcie się koniecznie swoimi wrażeniami odnośnie tego filmu.

Ja pozdrawiam Was bardzo serdecznie. Zobaczymy się nie długo.
Miłego wieczorku,
Alex


Komentarze

Popularne posty