Just say the word, we'll take on the world - wkraczamy na nowy etap?
Witajcie Moi
Kochani!
„Dawno, dawno temu, gdy cuda jeszcze się
zdarzały - magiczne zaklęcie otwierało bramę tej krainy. W zaczarowanym świecie
żyły postacie, które dziś można spotkać tylko w bajkach. Abrakadabra Magiczna
Awataria! Hehe? Hoho! Gotowi na nowe przygody? Oczywiście!”
Takiego
wstępu to się chyba nikt nie spodziewał z samą autorką na czele haha. Wiecie
chciałam zacząć ten post z małym przytupem zwieńczając go idealnym obrocikiem.
W końcu nie codziennie wraca się po krótkiej przerwie na łono swojej przystani.
Może zabrzmi to dziwnie, ale odkąd oficjalnie zawiesiłam pracę na blogu
starałam się również nie wyróżniać swoją aktywnością na samej grze. Pewnie
niektórzy z Was zdążyli się o tym przekonać, że wchodziłam na grę, by zaraz z
niej wybyć. Nie udzielałam się towarzysko, zamykałam swoje mieszkanie i
zaprzestałam się stroić co kilka minut. Wszystko co do tej pory sprawiało mi
radość z dnia na dzień przestało mieć jakikolwiek sens.
Myślę, że na
pewnym etapie mojego życia dużo spraw się po prostu nagromadziło, a moja osoba
się w tym wszystkim pogubiła. Stałam się obca nawet sama dla siebie. Czułam się
tak jakby świat, który miałam dotąd u swoich stóp zmieniał się, ale ja nie byłam
jego częścią. Kiedy inni śmiali się, rozważali wszelkie za i przeciw, stroili
sobie żarty czy nawet droczyli – ja stawałam się coraz bardziej niewidzialna. Mówi
się, że każdego czasem dopadają gorsze chwile spowodowane różnymi sytuacjami,
które skończyły się z upływem pewnego czasu niespodziewanie bądź negatywnie dla
nas samych. Ja w tych ostatnich dniach czułam się zbyteczna. Tak jakbym
przeszkadzała Wszystkim. Była kulą u nogi, a każde wypowiadane przeze mnie
słowo kończyło każdą dyskusje. Kolejne odbierane bodźce od świata kończyły się
niechcianym głosem z tyłu głowy. Na pewno niektórzy z Was wiedzą o co mi chodzi.
Bycie poza czymś co nas otacza. Czuć chęć usunięcia się.
W minionym
okresie czułam się jakbym stała na krawędzi wysokiej skarpy (łudząco podobnej
do tej, która znajduje się w lokalizacji „kanion”) – jeden niewłaściwy ruch
mógłby spowodować, że stoczyłabym się na samo dno. Mimo tego, że wiele myśli krążyło
ku tej sposobności ucieczki przed problemami postanowiłam to przemyśleć. Dać
sobie czasu na ochłonięcie. Czasem siadałam na niej, by móc oglądać wschody i zachody
słońca, które ukazywały nowe perspektywy. Rozmyślając często zastanawiałam się
co zrobić aby poskładać pewne sprawy w całość. Zrobić pewny krok w przyszłość
nie oglądając się za siebie i nie żałując swoich decyzji. Nie było to łatwe i wciąż
wiele kwestii pozostaje pod znakiem zapytania, ale na ten moment postanowiłam
spróbować powalczyć o to na czym mi zależy.
Zawalczyć o
siebie. Zacząć spełniać swoje marzenia skrywane dotąd pod poduszką. Dać drugą
szansę pewnym osobom. Jak również pisać historię, którą podpowiada mi serce.
Nie jestem pewna co wydarzy się jutro, kim stanę się za kilka miesięcy, ani jak
potoczy się dalej moja historia, ale na dzień dzisiejszy chcę być ważna, chcę
przynależeć do czegoś, być częścią czyjegoś życia. Przestać dryfować na wodzie,
ale zacząć pływać. Być kimś kto się nie poddaję tak łatwo, a walczy o swoje do
ostatniego tchu. Już nie chcę się izolować, postrzegać się jako problem czy
niepotrzebny śmieć. Wystarczająco długo unikałam narastającego problemu –
ciągłe ucieczki i zamiatanie wszystkiego pod dywan nie wpłynęło na mnie zbyt
dobrze. Być może to co miało miejsce było mi potrzebne bym stanęła przed
wyborem. Bym przejrzała na oczy przynajmniej w kwestii tego jak powinnam się czuć,
a jak się czuję. Wiem, że dość niezawodnym pomysłem jest zamknięcie tego w
sobie i zbagatelizowanie problemu, ale sami spójrzcie to nie prowadzi do
niczego dobrego. Potrzebuję zmian i czasu, by na nowo się poskładać. Nie mówię,
że nie, ale jak ktoś ma jakiś sprawdzony klej, który szybko nie wysycha to ja
jak najbardziej jestem chętna haha.
Z reguły
ciężko się mówi o tym co się czuje tam w środku siebie, a dodatkowo jest ciężko
kiedy ktoś uparcie próbuje zacierać wszelkie ślady emocjonalne za sobą i skrywa
to pod maskami szczęśliwej i uśmiechniętej dziewczyny, która bywa rozbawiona do
łez, żartuje i się droczy. Czasem ciężko jest się uzewnętrznić chociaż jak
powszechnie wiadomo to wiele pomaga. Powiem Wam tak jestem osobą, która się
dość łatwo oswaja z drugim człowiekiem i być może to moja wada bądź i zaleta –
kto wie niech się zgłosi. Nie mniej jednak jeśli chodzi o oswajanie mnie – to już
wygląda troszkę trudniej. Myślę, że z Wami oswoiłam się na dobre dopiero w
połowie trwania roku MA. Nie to, że wcześniej Wam nie ufałam – to nie tak. Ja
po prostu potrzebowałam czasu, by sobie ułożyć w głowie, że piszę do większego
grona osób. Musiałam niektóre posty dobrze w swoim towarzystwie – brzmi banalnie?
W praktyce wygląda to zdecydowanie inaczej. W każdym razie mogę śmiało
przyznać, ze się z Wami zżyłam. I staliście się dla mnie kimś – kto zawsze
znajdzie chwilkę czasu, by wczytać się w moje nowe przygody zarówno te na grze
jak i w życiu. Doszliśmy do szczerej rozmowy o życiu, więc przyszedł czas na
wyznanie Wam również tego, że najlepiej czuję się kiedy mogę przychylić Wam
ciekawostki związane z moją osobą czy też ponarzekać w przemyśleniach jaki to
ten świat nie jest dziwny (mam słabość do utworu Niemena) czy też poopowiadać Wam
jak postrzegam świat. Od zawsze utożsamiałam się z tym, że na swój
nieodgadniony sposób jestem wariatką w dobrym tego słowa znaczeniu. Mam w sobie
tę nutkę pochodzącą z Krainy Czarów. Być może i urwałam się z choinki. Nie dowierzajcie
nigdy bocianom na 100% czasem umieją gubić dzieci w liściach kapusty i się do
tego nie przyznają haha.
W takich
chwilach jak ta czuję się naprawdę dobrze. Wreszcie nadszedł moment, w którym
mogę odetchnąć z ulgą i się prawdziwie uśmiechnąć. Wyczuwam w powietrzu zmianę
na lepsze. Jednakże mam do Was małą prośbę nie pośpieszajcie mnie z niczym.
Magiczna Awataria będzie na nowo tętniła życiem, ale powolutku do tego
dojdziemy. Ja wciąż będę ładować baterię, by móc wrócić do trybu kilku postów
tygodniowo. Na ten moment jednak pozwólcie, że będę pisać niesiona prądem weny
i wyobraźni – nic na siłę i na przymus. Mam kilka pomysłów na nowe posty i w
najbliższych dniach spróbuję Wam co niektóre z nich przybliżyć.
Chciałabym
Wam podziękować za to, że byliście dzisiaj ze mną tutaj i śledziliście od
samego początku aż do tego momentu to co miałam na swoim serduszku. Nie będę
ukrywać, ale potrzebowałam się Wam wygadać, bo mimo wszystko wiem, że jesteście
gdzieś tam na świecie i mnie rozumiecie. Może popieracie, albo się śmiejecie z
moich porównań. Ganicie za występki i trzymacie za rękę gdy się waham.
Wspieracie mnie mentalnie i jesteście obok mnie w chwilach gdy najbardziej Was
potrzebuje. Chcąc czy też nie chcąc staliśmy się taką małą magiczną rodzinką. I
za to Wam dziękuję, ze mimo swoich problemów związanych z Waszym życiem odnajdujecie
chwilkę czasu i dla mnie. Uwielbiam Was całą sobą i jestem Wam wdzięczna.
Życzę miłego wieczorku i dobranoc
Alex
Nie podawaj się :-) pozdrawiam cię serdecznie
OdpowiedzUsuńHejka ☺️ Dziękuję za wiarę i radę. Również pozdrawiam ❤️
Usuń