Modowe wyzwanie: Trendy jesień/zima 2021
Witajcie Moi Kochani!
Ostatnimi czasy zauważyłam, że pisanie wstępu do danego postu nie jest
takie łatwe na jakie wygląda. Szczerze, moi Drodzy, bo właśnie w tych kilku
słowach poprzedzających cały wpis trzeba zawrzeć to coś – co ma zachęcić
Czytelnika aby został do końca, a nie wyszedł po minucie zniechęcony. To
zadanie jest dość ciężkie. Sądzę, że niejednokrotnie spotkaliście się z czymś
podobnym jak ja. Chodzi mi tutaj przede wszystkim oto, że ciężko było Wam
zacząć coś czy to wypowiedź ustną czy też pisemną. Nie wiedzieliście w pewnym
momencie jak ująć coś w słowa czy co powiedzieć, by kogoś zaciekawić.
Powinniśmy wszyscy wziąć głęboki oddech, bo to najnormalniejsza rzecz pod
słońcem. To tymczasowa blokada i strach, że powiemy o kilka słów za dużo. Mi
samej pisanie tego postu zajęło dobry tydzień jak i nie więcej. Do tej pory nie
miałam żadnego pomysłu jak mogę go zacząć, ale dziś słuchając jednego z coverów
Dave Winklera poczułam, że spróbuję swoich sił na nowo z pisaniem. Czasem
wystarczy dobry podkład muzyczny, by móc stworzyć coś wspaniałego. Przynajmniej
tak jest w tym wypadku. Nie przedłużam dłużej – tylko zapraszam do dalszej
części dzisiejszego wpisu.
„Nie mam się w co ubrać!” – jak
często słyszeliście to powiedzenie, może nie tyle ze swoich co z czyjś ust?
Śmiem stwierdzić, że niejednokrotnie przeglądając swoje szafy dochodziliście do
jednoznacznych wniosków, że ubrań jest zdecydowanie za mało, a Wy sami nie
macie wielkiego pola do popisu z kreacją na wyjście ze znajomymi. Tak, tak
skądś znam to uczucie bezsilności i typowych dla tego typu sytuacji zachowań.
Nie jesteście w tym sami – sama zdecydowanie tak mam. I czasem zastanawiam się
czy to kłopot związany z tym, że nie ma się konkretnego pomysłu na idealną
kreację, czy też ma się stanowczo za dużo pomysłów, a za mało ubrań w swojej
szafie. Podchodząc bardzo poważnie do tego problemu zakładam często zbroję na
siebie przed otworzeniem swojej szafy. Nie to, że obawiam się o swoje życie,
ale dlatego, że trzeba być przygotowanym na wszelką możliwą ewentualność. Nie
wiadomo, z której strony wróg może tym razem zaatakować gdy będzie się szukać
koszuli z bufkami haha.
U mnie porządek w szafie jest tylko chwilowy. Nic nie da się na to jednak poradzić, bo z natury jestem bałaganiarą. Zaskoczeni? Nie powinniście tak bardzo jak jesteście, ale oczywiście musi być pewna odskocznia od poprawnej normy. Bo zwykła bałaganiara jest bałaganiarą – koniec kropka. Ja jednak jestem bałaganiarą, która lubi sprzątać tyle, że nie w swojej szafie. Ciężko to pojąć – tak, wiem, ale mi naprawdę do sprzątania nie wiele potrzeba począwszy od lecącej w tle muzyki i mokrej ściereczki i mogę sprzątać. Odkurzać i wariować, ale nieodzownym elementem mojej czynności musi być muzyka. Wiecie nie mam bladego pojęcia skąd wzięło się u mnie to zamiłowanie melodią lecącą (ja nawet nie potrafię śpiewać! Haha), a jednak jej potrzebuję. Chociaż czasem moglibyście pożałować widoku mnie z miotłą śpiewającą z podziałem na rolę musical „Hamilton” to jest widok nie z tej ziemi haha. Nigdy jednak w życiu nie tchnę swoich ubrań w szafie, które żyją swoim życiem. Bo jeden niewłaściwy ruch i zginę śmiercią kombinowaną, czyli prawdopodobnie uduszona dużą ilością ubrań, które poprzedzając całą czynność spadną mi na głowę i zrobię na niej wielkie obrażenia. Czy przesadzam? W życiu istnienia tego bloga nie byłam tak śmiertelnie poważna jak w tym momencie :)
Do tej pory również mój zasięg w modowej sferze był nikły. Będąc z Wami szczera nie interesowałam się tematyką modową. A prowadziłam takowe serie na blogu mimo tego, że nie czułam tego czegoś. I teraz ktoś mógłby zarzucić mi to, że po co takie coś skoro ja sama czułam się w tym zakresie jak żółtodziób. Odpowiedź jest prosta – dałam swoim Czytelnikom to czego chcieli. Bloger musi decydować się na to co nie jest tylko dobre dla niego, ale równie dobre dla Wszystkich. I takim sposobem na blogu było przeprowadzone tyle serii tylko po to, by Was zadowolić moi Drodzy. Po nic więcej. Ja sama słysząc słowo „moda” czy też „przebieranki” przechodziłam zamaszystym krokiem, omijałam łukiem czy też pozostawałam bierna. Nie czułam się wystarczająco odpowiednia, by brać się za łączenie kolorów z dodatkami. To zdecydowanie nie moja bajka, aż do pewnego czasu…
Nie potrafię zidentyfikować co do godziny i konkretnego dnia kiedy się to
dokładnie zaczęło, ale nagle stało się. Weszłam na grę i zaczęłam szukać ubrań,
które mogłyby się ze sobą połączyć w taki sposób, by stworzyć idealną
kompozycję do reszty dodatków. Później zaczęło się również zmienianie wyglądu
co do danego look’u. I zaczęło się przeradzać to w manie jak i nie małą
obsesję. Zmiana stroju nie tylko wymagała pomysłu i poświęconej uwagi jak i
również środków, za które można, by było dokupić coś do stroju. Dlatego też nie
jest ze mnie dobra oszczędnisia, bo to mnie po prostu do siebie ciągnie jak
nałóg. Początkowo próbowałam i udało się nawet do 600 G uzbierać, ale teraz
dryfuje w okolicach 100 G (jak i czasem nie niżej), ale nie mogę nie kupować
nowych ubrań, które na domiar złego mi
nie wystarczają. Czasem jest nawet tak, że w sklepie dany ubiór prezentuje się
całkiem nieźle, ale jak się już go kupi to jego urok coś w sobie traci i wygląda
tak sobie, a monety ze skarbca uciekają i nie oglądają się za siebie. A Ty jak
nie miałaś się w co ubrać, tak nie masz dalej haha.
Dużo jednak ubrań udało mi się pozyskać podczas tegorocznego Halloween – praktycznie cały sklep był mój. Owszem żałuję, że paru rzeczy sobie nie kupiłam wtedy, ale moja obsesja na punkcie zdobycia Alpaki, była większa. Co nie koniec końców i tak się skończyło fiaskiem, bo ani Alpaki ani ubrań. A event przecież wiecznie trwać nie będzie, ale nie mogę narzekać, bo mam dużo ubrań z tamtego wydarzenia jakby nie patrzeć. I teraz wiem, że się Wam rozgadałam zamiast przejść do głównej części dzisiejszego wpisu. Musicie wybaczyć, ale chciałam sobie troszkę pogadać. To jest naprawdę odprężające. A teraz już nie przedłużam i przechodzę do konkretów.
Stylizacje, które dziś chciałabym zaprezentować w poście stworzyłam stosunkowo dawno. Miałam wtedy wenę i morze kreatywności i tak też powstało pięć różnych stylizacji zarówno damskich jak i męskich. Jednakże aby nie popełniać żadnych gaf zaznajomiłam się z tegorocznymi modowymi nowinkami – kto w co się teraz ubiera, co jest na topie, a czego radzą unikać na czerwonych dywanach. Inspiracją dla mnie był tegoroczny katalog odzieży jesień/zima dzięki któremu pokusiłam się o przedstawienie Wam dzisiejszego wieczoru propozycji strojów. Mam nadzieję, że ten rodzaj postu równie wpadnie Wam do gustu co poprzedni i nie spiszecie mnie i mojego modowego ja na straty. To co zaczynamy?
POWRÓT CZERWIENI
Odkąd tylko sięgam pamięcią czerwień wiązała się z pojęciem sił życiowych,
ognia, krwi, wojny, namiętności. W modzie dużo zawdzięcza się właśnie tejże
barwie nie tyle dodaje nam seksapilu co również uwydatnia naszą pewność siebie
i dodaje odwagi. Owy trend jest świetnym doborem dla przebojowo-niezależnych
kobiet, które nie boją się pokazać pazura. Czerwień nosi się jako wygodny dres,
elegancki garnitur czy seksowną sukienkę. Wszystko zależy tylko i wyłącznie od
nas samych. Jak również odcień czerwieni na jaki się odważymy. Czy to
postawiając na pudrową czerwień, czy też krwiste wino.
Moja opinia: Na pierwszy rzut oka zdecydowanie widzę tutaj bijącą siłę Awatarki. Nie
codziennie widzi się osoby, które decydują się tylko na jeden kolor swoich
kreacji. Zawsze są one przełamane innym barwą, która daje nam świetny bilans. W
tym stroju mamy takie zastosowanie co powoduje, że automatycznie wyróżniamy się
z tłumu. Podoba mi się tutaj połączenie koszulki „Military” z dość prostą spódnicą „Bloom”. Mamy tutaj przedstawioną prawdziwą mieszankę odcieni
czerwieni. Co w tym wypadku nie wypada aż tak źle jak można, by przypuszczać.
Myślę, że jedynym przekombinowaniem tutaj są rękawiczki, bez których strój
obroniłby się bezbłędnie. A tak to kompozycja lekko się zaburza. Ocena 7/10.
Moja opinia: Nie jestem tutaj pewna czy dostrzegam tą są pewność siebie co w stylizacji
Pani. Panowie odkąd mnie pamięć nie zawodzi byli uznawani za tych silniejszych
i bardziej pewnych siebie, a tutaj widzę przystojnego Awatara męskiego, który
założył na siebie coś w czerwieni i zanika mi ta cała męskość. Za dużo tego
wszystkiego w jednym. Nie mniej
jednak sam zamysł stylizacji prezentuje się wyśmienicie. Nie dodałabym tutaj
niczego, bo jeśli patrzymy na pryzmat ubrań – ten kostium jest bardzo dobry.
Ocena 9/10.
GARSONKA, CZYLI ŻAKIET + SPÓDNICA
W zeszłym sezonie można było zobaczyć triumfalne zdobycze garsonek na
pokazach. Tym razem projektanci zdecydowali się sięgnąć po dawno nieużywane –
garsonki. Teraz nosimy je w wersji bardziej uwspółcześnionej. Do stworzenia
świetnej kombinacji z użyciem garsonki poleca się zainspirować projektami Sportmax gdzie to długi żakiet w
akompaniamencie spódnicy (założonej często na spodnie) tworzy oryginalne
połączenie
Moja opinia: Hm… W tym komplecie mamy lekko zachwianą konstrukcję, bo gdzie tutaj
wspomniana wcześniej spódnica? Schowana pod żakietem, a może niezałożona? W
każdym razie kostium prezentuje się dość dobrze. Kolejny look, w którym
wszystko zostało postawione na jeden kolor. Tylko tym razem nie robi to aż tak
wielkiej furory jak przy kolorze czerwonym. Tutaj mamy dobrze prezentującego
się Gryzipiórka, który pracuje na dość szanowanym się stanowisku. I dress code
wymaga takich modowych poświęceń. Ocena 5/10.
Moja opinia: Tutaj widzę eleganckiego wujaszka, który kroczy swoją własną ścieżką mody.
Mamy tutaj bordową marynarkę i białą koszulę – nic wyróżniającego się. Nuda.
Dół też nie prezentuje się wystrzałowo, ale te buty kosmos. Czuję się
zniesmaczona tym wyglądem tego Pana. To nijak wygląda. Klasyka sama w sobie nie
zawsze się obroni. Ocena 4.5/10.
DZIANINOWY
W ówcześnie panującym trendzie przedstawionym na jesień/zimę królują
sukienki wykonane z delikatnej dzianiny. Alternatywą dla nich są dzianinowe
komplety w tym top z odkrytymi ramionami i niezawodna spódnica. Dzianina jest
bardzo wygodna, stylowa i ciepła, czyli wszystko to na czym nam zależy
najbardziej. Sukienki mogą być długi lub też krótkie. W odcieniach ciepłego
beżu, brązów czy szarości.
Moja opinia: Tym mamy kostium, który składa się z beżowego topu „Vogue” oraz równie beżowych spodni „Elegance”. Przeważająca ilość dodatków wpływa bardzo dobrze na
prezentowany strój. Nie doczepiłabym się tutaj w żadnym wypadku do niczego.
Ocena 10/10.
Moja opinia: Męski odpowiednik tejże samej kompozycji wpływa równie pozytywnie na sam
zamysł. Chociaż tutaj myślę, że pomysł z torbą nie jest na tyle dobry. Reszta
stroju prezentuje się zacnie na każdym możliwym aspekcie. Tylko zmieniłabym
zamysł z torbą na coś bardziej kreatywnego. Ocena 9.5/10.
JEANSOWE SPODNIE
Dżinsowe spodnie, kombinezony, koszule czy również kurtki to pełna wolność
panująca przy wyborze modelu, kroju, a nawet odcieni. Najważniejsze w tym
wszystkim jest to, by było jeansowe. Denim nigdy nie wychodzi z mody. Jest to
trend ponadczasowy i bardzo uniwersalny. Jestem pewna, że każdy z Was ma choćby
jedną parę w swojej szafie. W katalogu jesień/zima jeans jest elementem
obowiązkowym.
Moja opinia: Ten strój od pierwszego spojrzenia jest zjawiskowy. O ile tak można nazwać
jeans i go nie obrazić. Zawarta tutaj konstelacja jest wyjątkowa, a dobór
kolorów nietuzinkowy. Podoba mi się ukazana swoboda. Widać, że Awatarka bawi
się modą. A nieład jaki widać na głowie sprawia tej stylizacji lekkości i
nieporządku. Oby więcej takich nieprzekombinowanych kompozycji modowych! Ocena
10/10.
Moja opinia: Tutaj zaś dostaliśmy prostą stylizację, w której został wszczepiony został
jeansowy motyw. Styl przedstawiony przemawia w większości lekkością i swobodą.
Mamy zachowane odpowiednie kontrasty barw jak i jasność umysłu. Wszystko jest
na odpowiednim miejscu. Gdybym jednak miała się doczepić dałabym tutaj jeszcze
jakiś dodatek to pełnego rozbłysku i byłabym w pełni zadowolona. Ocena 8/10.
JASNY FIOLET
Pastelowe kolory zawojowały wybiegi w sezonie wiosna/lato. Jasny fiolet
został z nami na dłużej stając się tym samym jednym z nielicznych kolorów tej
jesieni. Delikatne odcienie lawendy skutecznie odmładzają i dodają świeżości.
Fiolet będzie nadchodzącym hitem sezonu!
Moja opinia: Poszukiwania delikatnego fioletu niestety nie powiodły się. W zupełności jednak nie można skreślić tej stylizacji, gdyż w ofercie przedstawionych barw tej najbardziej zbliżył się do kwiatu lawendy. W tej kompozycji dostaliśmy kolejny jednokolorowy komplet ubrań. Z tym wyjątkiem, że ten ma w sobie różne dodatki. To nieliczny moment kiedy to białe włosy wkomponowały się cudownie do stylizacji. Mi samej to zastosowanie podoba się. I gdyby gra oferowała nam jaśniejszy fiolet ten strój mógłby naprawdę prezentować się brawurowo. Ocena 8/10.
Moja opinia: Mi samej ten komplet podoba się najbardziej ze wszystkich przedstawionych
wcześniej propozycji ubioru męskiego. Zachowana tutaj estetyka kolorów graniczy
z cudem, a dodatki nadają tej kompozycji smaczek. Widać zachowane tutaj
delikatne muśnięcia lawendy. Jak dla mnie to jest bomba! Ocena 10/10.
I tym jakże lawendowym sukcesem na dziś chciałabym zakończyć post. Mam nadzieję, że złożone przeze mnie propozycje kompletów ubrań w jakiś sposób wpłynął na Wasze przyszłe kostiumy i być może stanął się dla Was inspiracją. Pod dzisiejszym poście znajdziecie również głosowanie, do którego zapraszam Was serdecznie.
Mam nadzieję, że my zobaczymy bardzo niedługo w kolejnym fascynującym poście.
Życzę miłego wieczorku
Dobranoc
Alex
od kilku lat stosuję tzw. szafę kapsułową. I nie mam juz problemu z tym w co sie ubrac, czy tez z nadmiarem ubran.
OdpowiedzUsuń