Falling Apart - krótka pogadanka

Witajcie Moi Kochani!

Kiedy my się to ostatni raz widzieliśmy moi Drodzy? Musiało to być bardzo dawno – skoro zachodzicie w głowę, kiedy to było haha. Ja jak tak przeglądam poprzednie posty to wszystko wskazuje na to, że nasze ostatnie spotkanie odbyło się w Nowym Roku. Minęło dokładnie 16 dni od ostatniego postu na MA. Jestem tego świadoma, że w ostatnim czasie zostawiam Was stosunkowo za często samych. I wiem, że moje uzasadnienia bywają powtarzające się, ale u mnie w szkole się teraz dzieje zdecydowanie za wiele. Można, by uznać, że jest to prawdziwy wyścig szczurów pomiędzy nauczycielami – kto pierwszy wpisze sprawdzian w terminarzu na e-dzienniku. Także będzie o czym opowiadać przy najbliższej całotygodniowej „Herbatce z Olcią”. A jak powszechnie wiadomo są tylko dwa dni weekendu kiedy trzeba ogarnąć tak wiele różnych prac domowych, nauczyć się na sprawdziany, przygotować do pytania i przy okazji nie dostać kręćka – tak wiem wyzwanie nie lada haha. Dlatego też z przyczyn naturalnych nie byłam wstanie na spokojnie przysiąść do postów na blogu. Mam nadzieję, że w najbliższych tygodniach się to unormuje i będę mogła chociaż dodawać ten jeden post tygodniowo. Przynajmniej postaram się Was aż tak nie zawodzić na każdym możliwym kroku :)

 Jeśli mam być z Wami szczera to w ostatnim czasie wiele kluczowych wątków w moim życiu przybrało dość destrukcyjny obrót sprawy. Sama nie byłam pewna co powinnam zrobić w tych sytuacjach czy się mam śmiać czy też płakać. Chociaż jakby nie patrzeć próbowałam i tego i tego z marnym skutkiem dla samej siebie. Owszem, ja wiem i zdaję sobie z tego sprawę, że los płata figle w najmniej oczekiwanym momencie. A droga, która jest nam wyznaczona do podążenia nie jest usłana płatkami róż. Decyzje, które podejmiemy wcześniej czy też później przyniosą odpowiednie ku temu skutki w niedalekiej przyszłości. Ja to  wszystko wiem moi Kochani, ale co mi po tej wiedzy skoro w teorii wszystko wydaje się być dzieciną błahostką, a gdy w praktyce przyjdzie co do czego to witamy w zupełnie innej rzeczywistości. Jakby na to nie patrzeć codziennie jesteśmy poddawani różnym sytuacjom, które w ostatecznym starciu mogą nam albo pomóc, albo nam zaszkodzić. Mamy wyznaczone zadania, z którymi musimy sobie poradzić – nie ma, że boli. Mamy to zrobić i już. Takie jest życie i nikt, ani nic tego nie zmieni. Tylko ja dotąd myślałam, że pewne sytuacje jak i zachowania ludzi nie są w stanie złamać mojego hartu ducha. Jak możecie się domyślać - myliłam się. Żyłam złudną nadzieją, że przynajmniej raz się wszystko ułoży i będzie dobrze. Owszem nie mogę narzekać, że cały czas było źle, bo takie coś nie miało miejsca. Aczkolwiek znowu poczułam się jak taka głupia dziewczynka, która wreszcie przejrzała na oczy i dostrzegła to czego nie widziała wcześniej. Możliwe, że to co mówię jest nierozsądne, ale tego co czuję nie potrafię ot tak od pstryknięcia palcem zmienić. Musicie mi to wybaczyć. Nie mniej jednak nigdy nie przypuściłabym, że osoba, która do tej pory była dla mnie ważna, o którą się martwiłam i zabiegałam o jej uwagę z dnia na dzień zacznie mnie unikać bądź stosować w moim kierunku niemiłe i kąśliwe uwagi. Tak po prostu bez konkretnej przyczyny - aktorstwo pierwsza klasa. Ja jestem w stanie zrozumieć bardzo wiele, przyjąć coś do wiadomości mimo tego, że mi się to nie podoba, wspierać w zamiarach czy też przymykać na coś oko raz czy dwa, ale to wszystko ma pewne postawione, a niespisane granice. A w minionym okresie postawiona przeze mnie granica została mocno naciągnięta na różnych płaszczyznach [nie lubię rozmawiać o uczuciach z takich czy innych powodów, ale kiedy coś zdecydowanie zaczyna mnie przytłaczać to czasem różnymi podchodami zaczynam o tym mówić. Tak jak w tym wypadku].

 Mi samej w takich momentach robi się niewyobrażalnie przykro i mimo tego, że tego nie pokażę to jednak mam ochotę zapaść się pod ziemię. W powietrzu da się odczuć to uprzedmiotowienie, jakby się było taką zabawką na pocieszenie. Taką chwilą zapomnienia. A jeśli komuś się już znudzi nasze towarzystwo zostawi nas bez słowa wyjaśnienia i znajdzie sobie kogoś idealnego do podmiany.

 W sytuacji kiedy zdaje sobie z tego sprawę, ogarnia mnie wewnętrzna walka pomiędzy rozumem, a sercem. Nawet najgorszemu wrogowi nie życzę tego, aby czuł się kiedykolwiek tak źle sam ze sobą. Mimo tego, że czuję się kolokwialnie mówiąc rozdarta to tak czy siak przybieram maskę obojętności, bo tak jest najłatwiej, czyż nie? A jak nadarzy się i taka okazja to nawet potrafię się śmiać i żartować. Naprawdę jestem do tego zdolna. Moja psychika wtedy zaczyna siadać, ale mimo to uśmiecham się promiennie. Próbuję udawać, że wszystko jest w porządku. I myślę, że osoby, które przebywają ze mną dłużej podświadomie wyczuwają tą zmianę w tonie, ten wymuszony humor i to, że wciąż próbuję stwarzać pozory, że spłynęło to po mnie jak po kaczce. Tylko czy ta gra jest warta świeczki?

 […] I wiecie moi Kochani czasem to już nawet nie chodzi o to, że ktoś nas porzucił z takich czy innych wyborów, ale o to jak się zachowuje. W międzyczasie kiedy zostaje się odstawionym na inny tor zaczyna się budować wszystko od nowa. Sklejać swoje popękane serce na nowo - kawałek po kawałku. Próbując wyjść przy tym na prostą. I w momencie kiedy w miarę przystosujesz się do nowej sytuacji i zaczynasz żyć. Osoba, która uprzednio postawiła krzyżyk na relacji, która nas łączyła magicznym sposobem wraca na łono starych śmieci.

 A tak się dzieje w przypadku dwóch skrajnych przypadków:

a) kiedy to owa osoba nie ma co robić

b) kiedy oblegający tą osobę tzn. „krąg uwielbienia” przechodzi w stan offline.

 Wtedy znów stajemy się ważną i niezastąpioną częścią jej życia. I to mnie najbardziej w tym wszystkim drażni i boli. To kiedy osoba, która (za przeproszeniem) do tej pory miała nas w dupie nagle ni stąd ni zowąd sobie o nas przypomina. Tak o po prostu. Będąc całkowicie z Wami szczera czasem nie mam już sił, by się denerwować, by cokolwiek z tym robić tylko to zostawiam z myślą, że niech się dzieje co chce, bo ja mam serdecznie dość. A fakt faktem bywam nazbyt wyrywna jak mnie ktoś wyprowadzi z równowagi. Przyznaję się, że czasem najpierw reaguje później rozbieram to czy tamto na części pierwsze, ale Kochani raz można popuścić, drugi raz przymknąć oko, ale za trzecim chcąc czy nie chcąc coś w  Tobie wybuchnie i polecisz z tematem. I wiem po sobie, że mimo tego, że jestem zdenerwowana to i tak próbuję w jak najmilszy sposób pokazać to co mi się nie podoba. Owszem poznaliście mnie z tej złej strony dość z takich czy innych sytuacji, ale na grze wykreowałam swoją postać jako tą którą znacie i spotykacie codziennie w różnych lokalizacjach, ale to tylko postać, kolejna do kolekcji. A gdybyście pogadali ze mną dłużej niż dwie pixelowe minuty moglibyście przekonać się, że nie jest ze mnie aż taki straszny diabeł jak mnie malują. Nie twierdzę, że nie bywam działająca na nerwy i mam swoje humorki, ale jakoś niektórzy dotąd ze mną wytrzymali to coś musi oznaczać (chyba…).

Muszę przyznać, że pisanie tego typu postów mnie odpręża i w jakimś stopniu pozwala się chodź minimalnie wygadać. Wiem, nie każdego musi to interesować i postaram się aby kolejne posty były bardziej zorganizowane niż ten pisany całkowicie na żywioł. Czuję wewnątrz, że potrzebowałam tego. Fakt faktem sprawy dalej będą stały pod znakiem zapytania, ale chodź trochę mi ulżyło. Dziękuję Kochani za to, że wciąż tutaj zaglądacie i wyczekujecie kolejnych postów. Nie zdajecie sobie z tego nawet pojęcia jakie to jest dla mnie podbudowujące na duchu. W chwili gdy ludzie ze mnie rezygnują wiernie przy moim boku jesteście Wy. I za to jestem Wam wdzięczna.

Myślę, że w tym tygodniu o ile czas pozwoli powinny zawitać przemyślenie odnośnie Awatarii – w bardziej przemyślanej formie wypowiedzi niż tej, którą przedstawiłam dziś. Oj tak Kochani włączyło mi się marudzenie na dobre haha. Wciąż zastanawiam się nad wznowieniem kilku serii na MA, ale o tym powiem Wam przy najbliższej okazji.  A na ta chwilę się z Wami żegnam. Uważajcie na siebie i śpijcie dobrze.

Miłego wieczoru
Alex

Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. Witaj ☺️ Cieszę się, że post się podoba 😘 pozdrawiam serdecznie ❤️

      Usuń

Prześlij komentarz

Każdy wulgarny, obraźliwy bądź niestosowny komentarz będzie natychmiast usuwany. Kultura osobista to podstawa dobrego wychowania :)