You were a dream, then a reality, now a memory - III rocznica powstania MA!

Witajcie Moi Kochani!

Uwaga! Uwaga! Poproszę o werble! Gdyż to właśnie dzisiaj nastał wreszcie długo wyczekiwany przez większość z Nas moment, w którym to Magiczna Awataria powraca do blogosfery po zasłużonym odpoczynku. Mam nadzieję, że mimo mojej nieco przeciągniętej dwumiesięcznej nieobecności na blogu, wciąż ktoś z Was tutaj zaglądał i się należycie za mną i moim marudzeniem stęsknił. Jest ktoś taki? Oh, to naprawdę magiczne z Waszej strony! Wiedziałam, że na Was zawsze mogę liczyć! Miło mi zatem, że parę takich osób się znalazło. Liczę również na to, że mój powrót Was ucieszył. Zatem pytanie nasuwa się samo – czy jesteście gotowi na kolejną dawkę mojej magicznej osobistości? Przekonajmy się!

 Otóż jeśli miałabym podsumować Wam swoje ostatnie dwa miesiące życia w telegraficznym skrócie na pewno pokusiłabym się o stwierdzenie, że były to jedne z cięższych, bardziej narażonych na stres, zmęczenie oraz przedkładanie swoich dotychczasowych zajęć ponad większe priorytety – choćby mam tutaj na uwadze wówczas zbliżające się egzaminy maturalne czy też uporządkowanie pewnych dość prywatnych spraw. Okres ostatnich dwóch miesięcy wpłynął nie tylko na mój postój wprowadzeniu aktywnie MA, ale również sprawił, że pewne sytuację (często niezależne ode mnie samej!) bądź zdarzenia ukształtowały mnie lub zmieniły mój dotychczasowy światopogląd. Dlatego też byłam zmuszona zniknąć na jakiś czas, by móc skupić się na tym co jest dla mnie ważne. I takim oto sposobem mijały kolejne dnie, a moja nieobecność w życiu bloga zaczęła się powiększać. Moja gra w Awatarię również uległa zmianie, o czym mogli się zresztą przekonać członkowie mojego klubu – rzadsze wchodzenie, jak już to na parę minut, by zrobić minimum bądź wyrzucić kogoś z klubu, nie integrowanie się i załatwianie spraw za zamkniętymi drzwiami pixelowego domku […].

 Owszem, gdzieś z tyłu głowy miałam na uwadze to, że powinnam Was o tym w jakiś sposób powiadomić czy chociażby uprzedzić względem swoich dalszych zamiarów związanych z MA, a raczej ich brakiem, ale jak zdążyliście zauważyć nie wykonałam w tym celu żadnego konkretnego kroku. Chociaż wiecie z drugiej strony myślę, że w pewnym stopniu jest to już mój taki znak rozpoznawczy, że jeżeli znikam na dłużej niż kilka dni to znaczy, że w moim życiu zadziało się coś, co przeszkodziło bądź też uniemożliwiło mi wyskrobanie do Was tych kilku słów. Liczę na to, że wybaczycie mi moją nieobecność, a także to, że wiele wydarzeń bądź akcji nie zostało przeze mnie opracowanych.

Fotorelację mam chyba z większości eventów, więc kiedyś tam – jako taki zapychacz (aż się dziwię, że to mówię!) możliwe, że wrzucę, jeżeli będziecie chcieli żeby w razie co powrócić do danego wydarzenia. To jednak jeszcze przemyślimy tym bardziej, że chce iść bardziej z duchem czasu niżeliby się cofać w Nim, ale jak mówię to się jeszcze zobaczy. W każdym razie na pewno na blogu pojawi się post z harmonogramem postów na czerwiec-lipiec, ewentualnie sierpień, bo bez niego jak na razie ani rusz, co więcej ze spraw organizacyjno-postowych to na pewno pojawi się post dotyczący AvaIdel, ponieważ zaszły tutaj pewne zmiany, o których porozmawiamy sobie przy oddzielnym poście – myślę, że niektórzy są ciekawi jak dalej potoczy się sprawa związana z tą podróbką gry.

 Przeglądając różne media społecznościowe w poszukiwaniu inspiracji na nowe posty natchnęłam się między innymi na zabawę związaną z wykreślankami najlepszych wokalistów czy też aktorów. Myślę, że niektórzy z Was mieli możliwość brać w czymś takim udział już niejednokrotnie, dlatego też orientujecie się jak to może wyglądać. Nie będę ukrywać, ale pomyślałam, że można by coś takiego stworzyć na Magicznej Awatarii tylko zmieniając trochę, niektóre zasady, by idealnie wpasować się do standardów Naszej gry. Żeby jednak nie było - pod żadnym pozorem nie chce niczego tutaj nikomu narzucać, tym bardziej, że jak dobrze każdy wie zwykle większość serii kończy się albo niesmakiem, albo konfliktem narodów, dlatego to tylko pomysł na urozmaicenie wolnego czasu oraz sposób na pobudzenie co niektórych graczy z wiosennego letargu. Dlatego też prosiłabym Was oto, abyście zastanowili się oraz przemyśleli moją propozycję zabawy i opowiedzieli się co o tym myślicie w sekcji komentarzy. Jeśli taka forma serii do Was nie przemawia, to może sami macie jakieś pomysły, w jaki sposób możemy pobudzić to miejsce do życia. Najbardziej chodzi mi oto, aby każda ze stron czuła się tutaj naprawdę dobrze i czerpała z tego radość w mniejszym czy też większym stopniu.

 Ponadto przypuszczam, że niektórzy z Was może nie tyle, że się nazbyt interesują, ale są dość ciekawi jak poszły mi tegoroczne egzaminy maturalne – tym bardziej, że to właśnie one w większej mierze przyczyniły się do tymczasowego zamknięcia bloga na tak długi czas. Otóż na dzień dzisiejszy mogę Was zapewnić, że jakoś wytrwałam i liczę na to, że udało mi się zdać z części pisemnej, na dość zadowalający procent. Jeśli jednak chodzi o ustne (częściowo też bardziej stresujące!) to zarówno język obcy – angielski zdałam, jak i język ojczysty – polski. Nie pamiętam czy mówiłam Wam o wynikach z drugiej kwalifikacji, aczkolwiek ją też zdałam i to można rzec, że z dość wysokim wynikiem, a mianowicie: teorię na 83% (minimalnie trzeba mieć 50%), a praktykę na 100% (minimalnie trzeba mieć 75%). Dlatego też myślę, że udało się ukończyć ten rok na dość dobrych wynikach zarówno w nauce, jak i przygotowaniach do wszelkich egzaminów. Na ten moment myślę, że może pojawić się jakaś „Herbatka z Olcią”, w której Wam o wszystkim opowiem z większymi szczegółami i pomyślimy co dalej z moją przyszłością, ale o tym kiedy indziej.

 Jeśli chodzi o aktualizację związaną ze zwierzakami, jak również z klubami, rywalizacją i topką, o którą tak wielu mnie dopytywało to posty na pewno się pojawią w swoim czasie. Wiem, że po powrocie będziecie oczekiwali ode mnie dużej aktywności, dlatego też będziemy mogli wybierać spośród wielu tematów. Jeśli macie jakieś pytania czy też własne pomysły na posty, które chcielibyście przeczytać w najbliższym czasie to śmiało piszcie. Ja jestem otwarta na wszystkie Wasze propozycje. Dlatego przemyślcie wszystko co do tej pory Wam przekazałam i odnieście się do tego. A im szybciej ja się zaaklimatyzuje, to tym bardziej łatwiej będzie Nam ponownie wspólnie pracować.

Zanim przejdę już stricte do głównej części dzisiejszego wpisu chciałabym odnieść się jeszcze do serii „#AVAMAY2023”. Otóż wiem, że niektórzy z Was czekali na tą serię, którą już od dwóch lat prowadzę na MA, ale niestety z powodu zarówno matur, jak i zamknięcia [tymczasowego] platformy AvaIdel – byłam zmuszona w tym roku zrezygnować niestety z tej serii. Mam jednak nadzieje, ze uda mi się w przyszłym roku coś opracować na ten miesiąc. Dlatego też przepraszam wszystkich, którzy czekali na to. Jak już wcześniej wspomniałam, nie można przewidzieć wszystkiego. O ile wszystko wróci w miarę do normy, będę chciała wrócić do Waszej ulubionej serii remontowej „Remontuj z Alex”, a także do serii modowej „Gwiazdy na Dywaniku”. Jeśli chodzi o tą pierwsza zbieram jak na razie koncepcje co do kolejnych pokoi, natomiast jeśli chodzi o gwiazdeczki to już poczęłam poszukiwania najlepszych strojów na grze – także bądźcie czujni, bo możliwe, że to właśnie Wy zostaniecie ocenieni w następnym wpisie! 

 W każdym bądź razie powiedźcie, czy mi się tylko tak wydaje, czy naprawdę się dziś strasznie rozwodzę nad wszystkim zamiast przejść do głównej części dzisiejszego wpisu, którym na pewno nie jest pogadanka (przynajmniej w pewnym stopniu!) ani tego typu przemyślenia (możliwy lekki monolog!)? Hm, na pewno jakaś cząstka prawdy w tym jest, ale w głównej mierze sądzę, że przez wzgląd na dawne dzieje i Naszą znajomość najzwyklej w świecie dajecie mi sposobność na to, bym sobie po marudziła i pogaworzyła to o tym, to trochę o tamtym. Nie mylę się, prawda? Tak też sądziłam – gdzieżbym ja miała się pomylić? Cóż za niedorzeczności wymyślam haha. Owszem moi Kochani nie ma to jak skromność w każdym wydaniu :)

Niemniej jednak jako, że omówiliśmy już najważniejsze kwestie związane z moim powrotem do blogowania oraz tym co i jak w trawie piszczy teraz możemy już ze spokojem przejść do głównej części dzisiejszego wpisu, w którym to razem z Wami chciałabym wybrać się w podróż przepełnioną wspomnieniami, ciekawostkami oraz anegdotami dotyczącymi powstawania Magicznej Awatarii. Jak również pochylić się oraz na krótką chwilę zatrzymać się przy tych najzabawniejszych i najbardziej kontrowersyjnych postach w życiu bloga czy też przy tych odrobinę gorszych w skutkach. Nie będę ukrywać, że przed Nami szmat drogi, dlatego też ja już dłużej nie zwlekam– tylko z nieskrywaną radością zapraszam Was do dalszej części dzisiejszego postu. Bon voyage!

Na samym początku chciałabym serdecznie podziękować Marceli – jednej z Czytelniczek bloga, za poddanie fantastycznego pomysłu - wspomnieniowego, który dzisiaj mogę w pełni zrealizować. Mogąc tym samym razem z Wami pełnoprawnie świętować wbicie 100 tysięcy wyświetleń, jak również trzecią rocznice powstania Magicznej Awatarii. Nikogo raczej zaskoczyć nie powinno to, że zwlekałam z taką formą postów już od bardzo dawna. Mimo kilku złożonych obietnic – postów wspominkowych jak nie było, tak nie było. Przypuszczam, że jednym z czynników było to, że tak naprawdę nie wiedziałam jak się za nie zabrać. Tym bardziej, że gdzieś z tyłu głowy miałam na uwadze to, że może nie spełnię określonych wymogów czy też zawiodę Was, a tego przecież nie chcemy. A pisanie pod przymusem, byleby coś wrzucić mi osobiście nie służy, dlatego też stało jak się stało. Mimo kilku obaw, jakie wciąż żywię do tego projektu, postanowiłam wyjść poza strefę swojego komfortu i stworzyć coś, co nie tylko przypieczętuje Nam ten szczególny i ważny w życiu bloga dzień, ale również sprawi, że wreszcie pójdziemy o krok dalej. A rozdział wspomnień zostanie raz na zawsze zamknięty.

Zapewne pojawią się pytania odnoszące się do zwykłych wspomnień, mających na celu powspominanie starych dziejów z okresu Naszej Klasy czy też początków My.Games – to tak moi Kochani, jak na razie nie chcę i nie będę Wam niczego obiecywać pod kątem tego typu postu, ponieważ jak sami dobrze wiecie zwykle nic z tego typu obiecanek nie wychodzi, a też nie chce jak na razie się w nie zagłębiać tym bardziej, że w planie mam jak na razie inne serie i tematyki wpisów. Jeśli będzie miało się coś takiego pojawić na MA, to na pewno będę wówczas jeszcze Wam o tym pisać bliżej takiej pogadanki. Na ten moment, mogę jedynie zagwarantować tyle, że wszystko przyjdzie w swoim czasie. 

Jednakże, moi Drodzy mam nadzieje, że wybaczycie mi moje ciągłe zbaczanie z drogi, przeplatanie różnych historii przepełnionych przesadą i marudzeniem, a także, że będziecie się równie dobrze bawić jak ja podczas pisania dzisiejszego [przy]długiego wpisu. To co, Kochani? Żeby już dłużej nie przedłużać (wcale tego nie robię od przeszło kilkunastu minut!) tej agonii. Czas wspomnień uważam za rozpoczęty!

100 TYSIĘCY WYŚWIETLEŃ & TRZECIA ROCZNICA POWSTANIA MAGICZNEJ AWATARII

Tak jak wspomniałam już wielokrotnie, dziś poopowiadamy sobie o genezie powstania MA, jak również przybliżę Wam moją pracę od wewnątrz – mam tutaj na myśli przede wszystkim to, że pisanie postów to jedno, a modernizowanie, przekładanie, wertowanie i publikowanie to drugie. Niektórzy z Was prawdopodobnie myślą, że prowadzenie bloga to bułka z przysłowiowym masełkiem, nic tylko siąść, sklecić parę zdań i gotowe, nieprawdaż? Tak też sądziłam, ale prawda jest zupełnie inna, przynajmniej w moim przypadku tak jest. Naprawdę, czasem nawet nie zdajecie sobie sprawy, ile może zejść czasu z wymyśleniem, napisaniem czy też poprawieniem takiego postu, tak aby mógł wyjść na światło dzienne. Nie jestem pewna, jak robią to inni blogerzy po fachu, ale ja na ten przykład jak siadam rano do postu, powiedzmy z przerwami na inne czynności życia codziennego, jak również rozerwanie trochę zastanych kości to pisanie takowego wpisu sprawia, że występuje możliwość zasiedzenia się do późnych godzin nocnych - co zresztą już niejednokrotnie zostało skomentowane zarówno tu na blogu jaki na innych forach społecznościowych. Niemniej jednak chciałabym, aby ten post nie tylko uczcił wielkie wydarzenia, ale też pokazał, że jeżeli potrafi się o czymś marzyć, to potrafi się również tego dokonać.

PIERWSZE POSTY PISANE POD PSEUDONIMEM ROXANNE

Moja historia związana z prowadzeniem Magicznej Awatarii zaczęła się równo trzy lata temu, kiedy to jeszcze pod pseudonimem Roxanne, za namową ówczesnych przyjaciół postanowiłam założyć swój własny i równie niepowtarzalny blog o tematyce pixelowej gry, jaką jest rzecz jasna Awataria. Ówcześnie nawet nie śmiałam przypuszczać, a tym bardziej sądzić, że moja przygoda z prowadzeniem bloga może dotrwać, aż do dnia dzisiejszego. Tym bardziej, że wielu ludzi wątpiło oraz niezbyt przychylnie patrzyło na moją działalność (nie żeby teraz coś się zmieniło w tej kwestii – nie no żartuję, oczywiście haha), ponieważ zawsze starałam się wychodzić poza utarte schematy. Niektórzy też na miarę swoich możliwości nie tylko wytykali słownie, ale również podkładali mi różnego typu kłody pod nogi, tylko po to, abym w końcu się poddała w tym co robię bądź też zaprzestała dalszej pracy. A jednak los bywa na tyle przewrotny, że żadne z tych manipulacji nie sprawdziło się na dłuższą metę, gdyż wciąż tutaj jestem i jak na razie nigdzie się (przynajmniej dobrowolnie) nie wybieram.

 Patrząc na moje pierwsze posty z perspektywy teraźniejszego czasu mogę śmiało powiedzieć, że były one dość ubogie w treść, jak również same w sobie były trochę nudne. Kochani, sama jestem zaskoczona, że to mówię, ale jednak coś mnie tutaj średnio kręci. Możliwe, że w tamtym okresie napisanie nawet takiego mało interesującego postu było czymś niepowtarzalnym, ale wiem, że gdyby teraz ktoś dostał taki wpis, mógłby nie zebrać on wówczas zbyt dobrych opinii, a przecież jak każdy dobrze wie, im lepsza tematyka – tym więcej wyświetleń i możliwych komentarzy. A na tym właśnie polega dobre blogowanie, aby trafić do jak największej liczby odbiorców. Teraz jak tak sobie przeglądam swoje piśmiennicze arcydzieła to utwierdzam się w przekonaniu, że początki MA były doprawdy ciężkie – jeżeli można tak to ująć w słowa. Mam tutaj w szczególności na uwadze to, że tematyka postów była taka mało różnorodna, jak również niezbyt szeroko dostępna. Owszem pojawiły się posty o aktualizacjach, czy też małych wydarzeniach, od czasu do czasu trafił się z jeden post porównawczy i kilka recenzji klubowych – no nie wiem, jakoś nie mogę uwierzyć, że tak to się właśnie zaczynało, a jednak to prawda. Chociaż powinnam Wam trochę zacząć współczuć, już może nie tyle samego faktu, że musieliście przez to przebrnąć, ale tego, że ten post będzie prawdziwie najdłuższym w historii Magicznej Awatarii haha.

 Jednakże od pierwszego postu minęło już dość sporo czasu, chociaż gdyby nie on, dziś nie mielibyśmy możliwości porównywania, a także śledzenia moich poczynań od samego początku. Dlatego też, dziękuję sobie z przeszłości za to, że odważyłam się na tak dość radykalny krok jak stworzenie własnej strony o ówcześnie sławnej grze – jeszcze na platformie Nasza Klasa. Jak również za to, że mimo wszystko starałam się robić co w mojej mocy, by utrzymać MA na dość wysokim poziomie do dnia dzisiejszego. Możliwe, że wyjdę przy tym na mało skromną, ale przez okres tych trzech lat mogę śmiało zauważyć u siebie swego rodzaju mały progres jeżeli chodzi o wyszlifowanie własnego stylu, jak równie wypowiadania się na różne tematy.

Gdyby ktoś teraz zapytał mnie czy jestem szczęśliwa? Odpowiedziałabym stanowczo, że tak, ponieważ naprawdę jestem szczęśliwa, że mimo wielu popełnionych błędów, za które przepraszam i będę przepraszać – mogę wciąż tutaj z Wami być. Czasami wątpiłam, że się to uda, ale jak widać marzenia się jednak spełniają.

PIERWSZE SERIE NA ZAPISY I OSZUKIWANE SONDY

Myślę, że każda seria jaka tylko zagościła na dużej bądź i krócej na blogu dostarczyła wiele emocji, zarówno tych dobrych, jak i tych trochę gorszych. W każdym razie mimo wielu przeszkód, problemów, wielkich dramatów, skandali, dokonywanych oszustw, kręceń oraz wyjaśnień – osobiście nie żałuję, żadnej z nich, ponieważ jak dobrze wiecie czasem potrzebny jest każdemu z Nas taki mały zastrzyk energii, a społeczeństwo Awatarii jest na tyle łaknące i pragnące, że nie sposób, tego nie lubić.

 Nabór do pierwszej serii na zapisy pojawił się 17 czerwca 2020 roku, a już dwa dni później, czyli 19 czerwca 2020 r, pojawił się pierwszy post. Jeżeli się nie mylę była to seria „A model is born”, która doczekała się również drugiej edycji. Zarówno pierwszą, jak i drugą wspominam dobrze pominąwszy zdarzenia, które nie zawsze były zależne ode mnie czy też od samych uczestników.

Tak jak wspomniałam wcześniej każda seria niosła za sobą i te dobre chwile, i momenty pełen zwątpień, zarówno te modowe, jak i remontowe, o charakterze przemyśleniowym czy też pogadankowym - zawsze istniało to ryzyko, że będzie się na językach prędzej czy później. Przypuszczalnie to wszystko zależało też od środowisko, do jakiego trafił dany post, ale głównie chodziło też oto, że nie każdy ze wszystkim się zgadzał, co z kolei przyczyniało się do wielu wymian poglądowych, które niekoniecznie zawsze kończyły się dobrze.

 Pamiętam taka sytuację, tylko nie jestem pewna kto dopuścił się sfabrykowania sondy już w pierwszej konkurencji, ale coś na pewno takiego było, jeżeli ktoś to pamięta to niech się podzieli tym cennym wspomnieniem w sekcji komentarzy, bo aż jestem ciekawa jak to z tym było. Jedynie co mi teraz świta po głowie to, to, że Naćpany (Kuba) do mnie pisał w tej sprawie i wiem, że później wyszła też z tego mała burza. Także już od samego początku moi Kochani weszłam w blogowanie jak burza, ale to jeszcze nie koniec mojego dość burzliwego natarcia. Czyżby zaczęły rozkwitać Nam pęczki Wiśni?

CZASY KWITNĄCEJ WISIENKI

Patrząc na to wszystko z perspektywy czasu, dochodzę do wniosku, że nie jeden Czytelnik będzie nie tylko pamiętał, ale również śledził na bieżąco, czasy, w których ówcześnie pojawił się trend na przydługie monologi. O ile pamięć mnie nie zawodzi zawitał on końcówką lipca, a początkiem sierpnia na sławne jak dotąd Spotted Awatarię. Dla nikogo zaskoczeniem raczej nie powinno być również to, że kadencja ówcześnie panoszącej się Kwitnącej Wisienki niosła za sobą obfite w plonach – żniwo.

 Powiedzmy sobie szczerze, był to czas, w którym doświadczono wielu obraz, osądów, nagonki, wyrzutu, krytyki oraz szerzenia hejtu wobec innych – można, by rzec, że się nie popisałam swoim zachowaniem, co zresztą wiele razy było mi wytykane bądź też rozpamiętywane. Czy powinno mnie to dziwić? Skądże, znowu. Wychodzę z takiego założenia, iż jak sobie posłałam, tak się wyspałam. Tyle, że jak dla mnie ten medal nie ma tylko jednej  - złej strony, ale również ma tę dobrą w skutkach. Jeżeli się mylę, macie prawo mnie poprawić, ale wydawać, by się mogło, że rozgłos jaki przyniosła ze sobą Wisienka sprawił, że nie tylko wzrosło zainteresowanie Awataryjnym forum, ale też doszło do rozkręcenia się towarzystwa. Możliwe, ze marne są to plusy w obliczu tak wielkiego zła, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma, moi Kochani!

Jeśli chodzi o ścisłość to mimo wielu pytań związanych z tym czy żałuję swojej działalności jako Przekwitła już Wisienka, jak się z tym czuję jak również czy chcę dalej brnąć w prowadzenie bloga po tym jak większość mnie po tym znienawidziła to jednak sądzę, że pomimo tej całej afery z tym związanej, niezbyt tego żałuję, tak po prawdzie. Czy ludzie, którzy wówczas robili napad na darmowe i ogólnodostępne eurogąbki, żałowali? Nie, robili to co uważali za słuszne w danym momencie. Śmiało mogę powiedzieć, że Wisienka to tylko kolejna afera, którą wymyślił ktoś z półświatku gry – nic więcej :)

Nie wiem jak dla Was moi Kochani, ale ja na ten przykład świetnie się bawiłam w momencie, kiedy trwały poszukiwania właściwej autorki/autora tych monologów. Jedni wiedzieli już od początku, drudzy trudzili się wymieniając kolejne osoby. Fajnie było widzieć Wasze zaangażowanie w tej sprawie. A pamiętacie, jak przy kolejnej odsłonie monologa na Spotted wbiło aż 200 osób online? Tak, to były czasy…!

PIERWSZE „HERBATKI Z OLCIĄ”

W momencie kiedy prawda wyszła na jaw, że to ja, nikt inny ukrywał się dotąd pod wymyślonym pseudonimem Kwitnącej Wisienki nie było mowy, by dalej w to brnąć. Trzeba było sprostać realiom, które nastały i zmierzyć się z tym piwem, którego sobie samemu nawarzono. Doszło wówczas również do przemiany jaka we mnie zaszła (rodem z Mickiewiczowskiego dramatu) – „odeszła Roxanne, narodziła się Alex” .W każdym razie jak sobie to wszystko teraz analizuję i wspominam, dochodzę zaś do wniosku, że taki pierwszy przełomowy moment w życiu Magicznej Awatarii nastał w chwili, gdy stworzyłam pogadankową serię, jaka jest „Herbatka z Olcią”, w której staram się na miarę swoich możliwości przybliżyć Wam nie tyle swoją pixelową postać, co tą bardziej prawdziwą. I to dopiero spowodowało, że ludzie zaczynali zamykać stare rozdziały, na tyle, by móc dać mi jeszcze jedną szansę, której nie chciałam za wszelką cenę stracić.

 Jeśli chodzi o samą serię, to pomysł jak najbardziej był świetny sam w sobie, ale z jego wykonaniem było już trochę gorzej. Co mam tutaj na myśli? A to, moi Kochani, że się zaczęłam trochę stresować. Już może, nie samym przyjęciem i tym jaki będzie jej odbiór, ale tym, że po raz pierwszy społeczeństwo Awatarii będzie miało zobaczyć jak tak naprawdę wygląda ich ulubiona (mam nadzieję!) do granic możliwości wiedźma. Możliwe, że dla niektórych to jest coś tak prostego i wręcz normalnego, jak drut w kieszeni, ale dla mnie to było przekroczenie pewnej granicy i to na własne życzenie, więc wiecie mnóstwo sprzecznych emocji miało wtedy miejsce.

 Jak to mówię, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło i myślę, że tak też było i możliwe, że wciąż jest w tym przypadku. Zamieszczenie swojego zdjęcia z dopiskiem „nowa seria” na pewno zaskoczył nie jedną osobę (w tym samą autorkę!), ale również miał dobry odbiór. Pojawiały się miłe komentarze, oceniające wygląd jak również subtelne uwagi co do lekko wariackiego posunięcia, bo ktoś, by tak nie zrobił bądź się nie pokazał - w innym wcieleniu też przypuszczalnie miałabym z tym jakieś obiekcje, ale koniec końców tego nie żałuję. Tym bardziej, że to jest mój blog i prowadzę go tak jak tego chce, a nie tak jak ktoś kiedyś wymyślił i sto razy opatentował. Za bardzo lubię się wyróżniać, by pozostać przy utartych schematach, ale o tym przekonaliście się już nie raz i nie dwa haha.

NABORY AUTORSKIE

Nie wiem jak Wy moi Kochani, ale ja od zawsze byłam ciekawa tego, jak może wyglądać wewnątrz taka współpraca pomiędzy dwojgiem, a czasem nawet i trojgiem współtwórców. Myślę, że to nie lada wyzwanie i jednocześnie intrygujące doświadczenie na przyszłość. Wiecie, to takie a la sprawdzenie się nie tylko pod względem zarządzania wolnym czasem, ale również możliwość odciążenia dla drugiej osoby, co jak myślę, jest świetnym pomysłem.

 Mi osobiście nie udało się znaleźć ani godnego zastępcy, gdybym chciała kiedyś opuścić to gniazdko (spokojnie, nigdzie się jak na razie nie wybieram!), ani tym bardziej osoby, która podobnie jak ja z zapartym tchem oddawałaby się swojej pracy. Chociaż starałam się i szukałam swego czasu autorów do pomocy. O ile mnie pamięć nie zawodzi (wiecie, to już nie te lata, co kiedyś haha) to zorganizowałam na Magicznej Awatarii aż trzy takie nabory. Tyle, że każdy z nich niestety lub stety zakończył się prędzej czy później fiaskiem.

Niemniej jednak miło jest powspominać zarówno współtworzenie z ówcześnie sławnym i dystyngowanym Dawidem, jak również z niezdecydowanym Kacprem, który raz chciał pisać, a raz nie był co do tego pomysłu zbyt przekonany. Myślę, że mimo wielu zwrotów akcji, na wspomnienie zasługuje tutaj również postać Kiero, który zgłosił się w naborze, ale koniec końców nie pisał i nie był współtwórcą. Tak, tak wiem, chęci też się liczą haha. Ja to wszystko doceniam, żeby potem nie było, że nie :)

 W każdym razie mimo tego, że nie udało mi się nikogo wówczas znaleźć, myślę, że to nic straconego, bo sama sobie dość świetnie radzę i w miarę wolnego czasu, jak i swoich możliwości staram się wypełniać Wam nudę nowymi tematami, jak nie seriami to znowu jakimiś mini-konkursami. I tak oto, biznes się kręci już trzeci rok, więc sami oceńcie – ze mną, w pojedynkę, nie jest jeszcze tak znowu ostatnio. Nie ma to jak samemu siebie podbudować, ale ciii haha. 

AKTUALIZACJE, NOWOŚCI, AKCJE, WYDARZENIA

Jeśli mogłabym być z Wami absolutnie szczera w tym momencie, to pokusiłabym się o stwierdzenie, że to właśnie z tworzeniem postów związanych z wszelkiego rodzaju aktualizacjami, nowościami czy promocyjnymi akcjami schodzi mi zwykle najwięcej czasu. I mimo tego, to właśnie je lubię pisać najbardziej. Zdziwieni? A nie powinniście! Owszem, to wpisy, które są najbardziej rozbudowane w treści, fotorelację oraz komentarze, ale mimo tak wielkiego nakładu pracy, jaki w nie wkładam to czuję się naprawdę dobrze mogąc ze spokojem na duszy i ciele pofantazjować i rozpisać się bez żadnego „ale”, na dany temat. A kto takiej wiedźmie może czegoś zabronić? No właśnie, nikt się nie odważy haha.

 Nie jestem pewna, jak Wy moi Drodzy, ale ja na ten przykład największą frajdę zawsze czerpię z wydarzeń związanych z urodzinami Awatarii – tak, tak Kochani, mowa tutaj o evencie pirackim. Myślę, że nie jestem jedyną osobą, która go uwielbia. Chociaż jak sobie tak teraz myślę, to i tak nic nie jest w stanie przebić wydarzenia zimowego, którego co roku. nie mogę się doczekać najbardziej. Chyba, dla nikogo zaskoczeniem nie będzie to, że w szczególności czekam na nowe kolorowe ubrania, które bardzo chętnie przygarnę do swojej ubogiej szafy haha.

Jeśli chodzi o inne wydarzenia bądź akcje promocyjne to tak: event Halloweenowy lubię, a i owszem – tyle, że już od kilku lat nie ma w Nim nic innowacyjnego, czym mogliby Nas zaskoczyć i to jak dla mnie duży błąd. Myślę, że jakby zrobili taki balans, że co dwa lata przynajmniej jest coś nowego w danym wydarzeniu, byłoby jak najbardziej spoko. Jak teraz tak sobie myślę, że i w tym roku dostaniemy sianie plonów i rozganianie kruków to aż mnie coś skręca w środku. Nie wiem, że nie potrafią wpaść na jakiś kreatywny i jednocześnie nowy koncept na to wydarzenie – no dobra, wszyscy wiemy jak go robić i w ogóle, ale czy naprawdę nie wolelibyście dostać jakiegoś nowego mechanizmu? Ja bym się nie obraziła, gdyby Nas czymś zaskoczyli. Wydarzenie Walentynkowe, to chyba jedno z tych akcji, które jakoś nigdy dobrze nie wspominam. Jakoś nigdy mnie do siebie na tyle nie przekonało, by go aż nazbyt wyczekiwać.

 Bardzo dobrze też wspominam post związany z akcją promocyjną zachowana w klimacie ufo – myślę, że nie jedna osoba, się ze mną zgodzi, że to było coś naprawdę nowego i jednocześnie zaskakująco przyjemnego w odbiorze. Mam nadzieję, że na takie projekty Moderatorzy będą stawiać w przyszłości, a nie, że ciągle będę klepać jedno i to samo.

Podczas analizowania wszystkich statystyk związanych z postami, o największym zasięgu wyświetleń i nie tylko, wspomnienia same zaczęły powracać do owych dni. Pamiętam każdy nastrój, który towarzyszył mi podczas pisania danego postu. Chęci wyrobienia się i  wstawienia wszystkiego  przed zgubnym czasem, a także nieuchwytny zachwyt i ekscytacja odbiorem. Mimo, że czasem poświęcanie się dla sprawy mogło wydawać się zgubne, żadnej z tej chwil nie żałuję.

 POSTY Z NAJWIĘKSZĄ LICZBĄ WYŚWIETLEŃ 

I konkurencja  – staromodne stylizacje, groszki i nie tylko – 1139 wyświetleń, 40 komentarzy
Pokaz awatarów – czyli pokrótce o nowym evencie – 635 wyświetleń, 6 komentarzy
Powiem coś szalonego… - rusza nabór do kolejnej serii modowej! – 619 wyświetleń, 37 komentarzy
A model is born – nabór na nową serię! – 567 wyświetleń, 34 komentarze
Za małe, za kuse, a może za duże…? - konkurencja „oversize” – 536 wyświetleń, 13 komentarzy

PODSUMOWANIE

Uważam, że nie jeden z Czytelników zgodzi się z tym stwierdzeniem, że nie ważna jest aż tak treść całego wpisu, co jego różnorodna tematyka, kompozycja oraz iście z duchem czasu na tyle, na ile pozwala czas i wena. I choć od pierwszych postów minęło już dość sporo czasu, mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że na MA nigdy nie brakowało zróżnicowanych postów, gdyż pojawiały się i serie na zapisy, serie modowe, remontowe, mini-konkursy, trendy, pogadanki, przemyślenia, recenzje, poradniki, porównywania i wiele, wiele innych.

Mówi się, że to przeważnie serie na zapisy wywołują w odbiorcach najwięcej krytyki i kontrowersji to mogę śmiało powiedzieć, że nie tylko to, również cieszą się największą liczba wyświetleń o czym świadczy z cała pewnością powyższa lista.

Zarówno „A model is born”, jak i „Amorous Attempts” były najczęściej odwiedzanymi oraz wyświetlanymi seriami na blogu. Obfitowały one nie tylko w wiele odwiedzin, ale i również w duża ilość komentarzy – pozytywnych, jak i negatywnych. Mimo wielu skandali i dram związanych z ich powstaniem, cieszę się, że miałam możliwość brania udziału w poszczególnych projektach, jak  i poznałam tak wielu wspaniałych ludzi.

Wśród serii i ich naborów, dużą liczbą wyświetlanych odwiedzin cieszył się post dotyczący wydarzenia powiązanego z kanałem NTV. Na pewno pamiętacie irytującą postać Wiaczesława Makarova, który ot tak po prostu wprowadził się do Naszego pixelowego mieszkania. Pamiętacie? Takiej twarzy nie da się zapomnieć to bardziej, niż pewne haha. Niezbyt dobrze pamiętam to wydarzenie, tym bardziej, że miało ono więcej wad niż zalet i o wszystko trzeba było się prosić, aby ktokolwiek raczył zmienić dane zadania. Innymi słowy masakiera.

POSTY NAJBARDZIEJ KRYTYKOWANE

Narodziny redaktora MA – 465 wyświetleń, 65 komentarzy
Niech żyje bal – wyniki i IV konkurencja – 240 wyświetleń, 10 komentarzy
Lustro odpowiedź zna – wyniki i V konkurencja – 215 wyświetleń, 7 komentarzy
Herbatka z Olcią – świąteczna pogadanka – 255 wyświetleń, 14 komentarzy
Bella Ciao – recenzja klubu [LCPD] Dom z papieru – 195 wyświetleń, 10 komentarzy

PODSUMOWANIE

Myślę, że nie jeden bloger mógłby zgodzić się z tym stwierdzeniem, iż pisanie postów bywa czasem dość trudnym wyzwaniem. Wymagania, jakie stawiane są przed taką osobą, to nie tylko dobranie odpowiedniego tematu czy też kompozycji – ważnym, a może nawet i najważniejszym elementem jest umiejętne trafienie do jak największej liczby odbiorców. A jak wszyscy dobrze wiemy – gust bywają różnie i nie zawsze wszystko, wszystkim się (niestety bądź i stety!) podoba. A co za tym idzie? O krytykę, chęć wyrażania odmiennego zdania oraz hejt nie trudno w takich sprawach. O czym dowiedziałam się już nie raz i nie dwa zarówno tutaj na blogu, jak i na sławnym Spotted Awatarii, gdzie nie pochwalano moich decyzji, poruszanych tematyk czy wypowiadanych przemyśleń na dany temat.

Niemniej jednak sądzę, że w jakimś stopniu krytyka też działa (przynajmniej na mnie!) na tyle pobudzająco, że od razu motywuje i napędza mnie do działania. Uwielbiam udowadniać innym, jak bardzo się wobec mnie mylą i tym samym, prę do przodu nie oglądając się za siebie.

Jednym z najbardziej krytykowanych wpisów na MA, był pierwszy post powitalny, zredagowany w całości przez Dawida. Naprawdę mimo tak dużej fali krytyki, jaka na Niego wówczas spadła, łudziłam się, że zagrzeje miejsca na Magicznej Awatarii – zdecydowanie nieco dłużej. No niestety, nie udało się go przekonać, do tego, by został. Trochę też jest mi smutno, że tak się potoczyła jego historia tutaj na blogu, bo naprawdę miał potencjał w sobie – wcale bym się nie zdziwiła, gdyby dziś był jednym z lepszych blogerów.

Jak już wcześniej wspomniałam wszystkie serie mają to do siebie, że przynoszą dużo emocji, zarówno tych dobrych, jak i tych trochę gorszych. I tak też było w przypadku ostatniej serii modowej „Wschodząca Gwiazda”, która również stałą się obiektem krytyki wśród śledzących na bieżąco Czytelników m.in. ganienie mnie za źle wystawiane oceny, brak popierania w decyzjach oraz fałszowanie sondy.

O ile serie modowe i posty powitalne przyczyniły się do wzbudzenia krytyki, to świąteczna pogadanka pochodząca z serii „Herbatka z Olcią” przelała czarę goryczy. Jak dla mnie wstawienie takiego, a nie innego zdjęcia nie robiło większej różnicy, chciałam żeby wyszło zabawnie i tak nie pozowanie – no i się przeliczyłam. Pamiętam, że dużo osób porównywało mnie od tamtego postu do księżniczki Fiony ze Shreka, co powiem było dość mocnym porównaniem mimo wszystko. Tyle, że, jeśli człowiek posiada dystans do samego siebie, nie obejdzie go aż tak strasznie to co mówią inni, tylko jeszcze umiejętnie obróci to w żart. Możliwe, że powinnam wybrać inne zdjęcie do takiego postu, ale jakoś wtedy nie zważałam na to aż tak – obiecuję, że na przyszłość się poprawię!

Z recenzjami klubowymi od zawsze był taki problem, że nikomu tak naprawdę nie można było w pełni dogodzić. Jeśli napisałeś prawdę, był problem, że nie robisz pozytywnej reklamy i zostawałeś zjadany żywcem, a jeśli postanowiłeś nadać trochę koloru danej społeczności to też był niewyobrażalny błąd taktyczny, bo zbyt cukierkowo albo prawda jest inna. I tak wkoło Macieju, że się tak wyrażę.

Przyznam, że recenzja Domu z Papieru, była chyba jedną z tych, po których czułam się trochę nieswojo, zwłaszcza po tym, jak założycielka zamknęła klub i sama przepadła jak kamień w wodę. Krytyka jak spadła w tym poście tyczyła się głównie tego, że liderka przedstawiła społeczność w samych superlatywach, a tak naprawdę nie było w Nim tak kolorowo, jakby mogło się komuś wydawać.  

POSTY NAJBARDZIEJ KONTROWERSYJNE

Monolog Kwitnącej Oli – koniec to zaledwie początek kolejnej przygody… - 847 wyświetleń, 75 komentarzy
Gwiazdy na Dywaniku – seria wznowiona – 362 wyświetleń, 24 komentarze
Koniec końców skończyło się tak… - 186 wyświetleń, 2 komentarze

PODSUMOWANIE

Bycie kontrowersyjnym niesie za sobą nie tylko wiodące plusy, ale również ciągnące się w nieskończoność minusy, z którymi prędzej czy później trzeba będzie się zmierzyć, tak dobrze jak z narastającym hejtem czy krytyką. Ja, jako, że lubię zwracać na siebie czyjąś uwagę (atencjuszka, jak się patrzy haha) na nieco dłużej niż chwilę miewałam dużo różnych sytuacji namaszczonych różnicą zdań/poglądów dochodzących do wielu kwestii spornych, skończywszy na dyskusjach. Nic co ludzkie, nie jest mi obce, wiec mogłabym przyznać, że prowokowanie niektórych sytuacji czasem było moim konikiem.

Dla nikogo raczej zaskoczeniem nie powinno być, że w najbardziej kontrowersyjnych postach znalazł się Monolog Kwitnącej Oli, w którym dochodzi do sprostowania oraz odpowiedzenia na postawione mi zarzuty przez Kobiecy Wydział Śledczy. Z perspektywy czasu, jak na to patrzę to wciąż miło wspominam to, w jaki sposób dziewczyny odkryły tożsamość Kwitnącej Wisienki – jak dla mnie szkoda, że to była można powiedzieć ich jedyna sprawa, bo mogłoby być ciekawie haha. Choć sądzę, że każdy z Nas pamięta to doskonale – jak również trend, który przyniósł nie tylko uśmiech na wielu twarzach, ale i oczyścił swego rodzaju atmosferę, oczywiście uprzednio zakładając, że nie lubicie dżemu morelowego haha.

Wznawiając dany post z serii trzeba liczyć się z tym, że albo zostanie on wówczas dobrze przyjęty, albo wręcz przeciwnie. Myślę, że  „Gwiazdy na Dywaniku” nie tylko wywołały zaciekawienie wśród Czytelników, ale również przyczyniły się do wielu spornych dysput, które kwestionowały  moje wybory potencjalnych „Gwiazd” do postu. Jedni byli przeciwni, że ich nie znają, drudzy, że wybierałam po protekcji, a o trzecich nie wspominając. Aczkolwiek uważam, że mimo wielu wzburzeń, chętnie powrócicie jeszcze do tej serii, w kolejnych jej odsłonach. Tym, bardziej, że szykuje już dla Was kolejne niezastąpione emocje!

Seria, serie, serią pogania… Wiele razy spotykałam się z tym, że to właśnie serie na zapisy wzbudzały u Was największe emocje, czego mogliśmy się przekonać zarówno po postach z największą liczbą wyświetleń, jak i tych najbardziej krytykowanych. W głównej mierze to właśnie one napędzają mi tutaj biznes  na tyle, że wszystkie inne posty wychodzące spod mojego pióra dają Nam niezły balans, w którym każdy znajdzie coś dla siebie. Myślę, że całą drugą edycję serii modowej „A model is born” można z czystym sumieniem zaliczyć do najwięcej krytykowanego – owszem, na liście widnieje tylko jeden wpis z tej serii, ale pomyślałam sobie, że  w wyjaśnieniu się rozszerzę to odniesienie. Jak dobrze wiecie, możemy wspominać tą serię na tyle dobrze, na ile Nam wówczas pozwalano, bo jak nie jury składające się z dwóch tych samych osób, to znów faworyzowanie przez jednego z jury, układy z uczestnikami, wytoczone sprawy przeciwko niektórym, rozsiewane plotki, niekończące się dramaty jak i fałszowane głosowania.

Tej edycji akurat nie wspominam zbyt dobrze, z wiadomych względów, ale mam nadzieję, że w przyszłości uda się Nam coś jeszcze zorganizować na zapisy – wciąż po głowie mi chodzi konkurs międzyklubowy, o którym kiedyś Wam wspominałam.

STATYSTYKI – CZYLI PRACA OD WEWNĄTRZ

Na przestrzeni trzech lat mojej działalności na blogu – Magiczna Awataria zyskała 20 obserwujących jej poczynania Patronusów. A ilu jest takich, którzy tego nie zrobili, a śledzą moje piśmiennicze poczynania? Jestem pewna, że jest ich znacznie więcej. 

Przez całe trzy lata udało mi się opracować aż 301 postów, o różnorodnej często też dość zróżnicowanej tematyce, które dostępne są dla każdego. Jeśli rozwinięcie pasek z oku ukaże się Wam pokaźne archiwum ze wszystkimi opublikowanymi postami, które każdy z łatwością znajdzie, o ile wie co chce szukać.

Zważywszy na to, że każdy Czytelnik ma prawo do wypowiadania się na każdy możliwy temat, to przez okres tych kilku lat udało się Nam uzbierać – 1240 komentarzy. Jestem pełna podziwu oraz radości wypływającej z takiego obrotu sprawy. Jak wiecie, warto rozmawiać, a przede wszystkim trzeba rozmawiać :)

Na blogu pojawiły się także trzy (jak dotąd!) opublikowane strony, a mianowicie kontakt ze mną, poradniki oraz MODUM – katalog modowy. W sumie odwiedzono je 999 razy. Nie powiem, że nie, ale jest mi bardzo miło z tego powodu.

Od początku istnienia bloga został odwiedzony on 109128 razy. Z czego dzisiaj 5 razy, a wczoraj 14 razy. Przez bieżący miesiąc było aż 464 odwiedzin. Zaś w ostatnim miesiącu 1292 razy.

Wyświetlenia Magicznej Awatarii przedstawiają się następująco: najmniej wyświetleń było 1 maja 2020 roku – 429, natomiast najwięcej wyświetleń było 1 stycznia 2021 roku – 11012.

Strony, które odsyłały do odwiedzin bloga to przede wszystkim: 

Do odbiorców według przeglądarek oraz Liczba wyświetleń według systemu operacyjnego przedstawia się następująco:

Odbiorcy odwiedzający Magiczna Awatarię z różnych krajów, a oto i oni:

Najczęściej używane słowa klucze, by odszukać blog, to:

PODZIĘKOWANIA

W momencie zakładania Magicznej Awatarii nie śmiałam nawet marzyć o tej chwili, a tym bardziej o spotkaniu na swojej drodze, tak wielu życzliwych i jednocześnie wspaniałych ludzi  oraz mniejszych czy też większych sukcesach. Przyznaję moi Kochani, że jestem tym lekko wzruszona mogąc spędzić ten ów ważny dla mnie dzień razem z Wami na świętowaniu. Prawdę powiedziawszy moi Kochani, nic nie udałoby mi się zdziałać, a tym bardziej osiągnąć gdyby nie Wy.

 Cieszę się, że Was mam i mimo wielu wzlotów, nieprzewidywalnych w skutkach upadków, jak również chwil zadumy i zwątpień nadal tu jesteśmy. Jako, że ten post jest poświęcony  celebrowaniu zarówno wbicia 100 tysięcy wyświetleń jak również trzeciej rocznicy powstania Magicznej Awatarii chciałabym podziękować przede wszystkim moim wiernym Czytelnikom, którzy zawsze są obok i wyczekują kolejnych wzmianek na blogu, wszystkim osobom postronnym, które każdego dnia napędzają mnie do pracy i zawsze służą dobrą radą na dzień dobry. Podziękować chciałabym także grafikom, którzy wykorzystują swój talent i umiejętności w wzbogacaniu bloga oraz krytykom, za to, że są czujnymi obserwatorami i ganią za dotychczasowe błędy, dzięki Wam mogę ciągle doskonalić się w swoim fachu oraz uczyć się na własnych błędach.

 Moje podziękowania chciałabym skierować też do pewnej osoby, z którą moja znajomość bywała przewrotna, ale mimo to udało się jej zainspirować mnie na tyle, bym dzisiaj mogłabym tu być, gdzie jestem, a mianowicie na swoim blogu. Myślę, że tylko nieliczni będą wiedzieć o kogo chodzi, a zanim dojdzie to do uszu tejże osoby to Appa, hop, hop!

I tym miłym akcentem, moi Kochani będziemy powoli zbliżać się do zakończenia dzisiejszego wspominkowego postu - liczę na to, że sprostałam postawionemu wyzwaniu. Nim jednak to nastąpi chciałabym podziękować jeszcze raz każdemu Czytelnikowi z osobna, za to, że uczestniczyliście oraz celebrowaliście dziś razem ze mną ten ważny dla mnie dzień. To naprawdę miłe uczucie! Niemniej jednak mam nadzieję, że ucieszył Was fakt, iż to właśnie dziś pojawił się nowy post na MA. Mimo wielu podjeść udało mi się wreszcie go dla Was napisać i trzymam się również tej nadziei, że rychło się znów zobaczymy przy kolejnym fascynującym poście.

 Nie byłabym sobą, gdybym nie była bardzo ciekawa Waszych opinii oraz odczuć związanych z trzecią rocznicą istnienia MA – jakie posty według Was były najbardziej kontrowersyjne, a które wręcz nie powinny mieć miejsca. A może macie jakieś swoje ulubione? Koniecznie podzielcie się o tym, w sekcji komentarzy. Nie zapominając tym samym odnieść się do poruszonych powyżej ważnych kwestii.

 Miłego dnia
Alex

Komentarze