You were a dream, then a reality, now a memory - III rocznica powstania MA!
Witajcie
Moi Kochani!
Uwaga!
Uwaga! Poproszę o werble! Gdyż to właśnie dzisiaj nastał wreszcie długo wyczekiwany
przez większość z Nas moment, w którym to Magiczna Awataria powraca do
blogosfery po zasłużonym odpoczynku. Mam nadzieję, że mimo mojej nieco
przeciągniętej dwumiesięcznej nieobecności na blogu, wciąż ktoś z Was tutaj
zaglądał i się należycie za mną i moim marudzeniem stęsknił. Jest ktoś taki?
Oh, to naprawdę magiczne z Waszej strony! Wiedziałam, że na Was zawsze mogę liczyć!
Miło mi zatem, że parę takich osób się znalazło. Liczę również na to, że mój
powrót Was ucieszył. Zatem pytanie nasuwa się samo – czy jesteście gotowi na
kolejną dawkę mojej magicznej osobistości? Przekonajmy się!
Fotorelację mam chyba z większości eventów, więc kiedyś tam – jako taki zapychacz (aż się dziwię, że to mówię!) możliwe, że wrzucę, jeżeli będziecie chcieli żeby w razie co powrócić do danego wydarzenia. To jednak jeszcze przemyślimy tym bardziej, że chce iść bardziej z duchem czasu niżeliby się cofać w Nim, ale jak mówię to się jeszcze zobaczy. W każdym razie na pewno na blogu pojawi się post z harmonogramem postów na czerwiec-lipiec, ewentualnie sierpień, bo bez niego jak na razie ani rusz, co więcej ze spraw organizacyjno-postowych to na pewno pojawi się post dotyczący AvaIdel, ponieważ zaszły tutaj pewne zmiany, o których porozmawiamy sobie przy oddzielnym poście – myślę, że niektórzy są ciekawi jak dalej potoczy się sprawa związana z tą podróbką gry.
Zanim
przejdę już stricte do głównej części dzisiejszego wpisu chciałabym odnieść się
jeszcze do serii „#AVAMAY2023”. Otóż wiem, że niektórzy z Was czekali na tą
serię, którą już od dwóch lat prowadzę na MA, ale niestety z powodu zarówno
matur, jak i zamknięcia [tymczasowego] platformy AvaIdel – byłam zmuszona w tym
roku zrezygnować niestety z tej serii. Mam jednak nadzieje, ze uda mi się w
przyszłym roku coś opracować na ten miesiąc. Dlatego też przepraszam
wszystkich, którzy czekali na to. Jak już wcześniej wspomniałam, nie można
przewidzieć wszystkiego. O ile wszystko wróci w miarę do normy, będę chciała
wrócić do Waszej ulubionej serii remontowej „Remontuj z Alex”, a także do serii
modowej „Gwiazdy na Dywaniku”. Jeśli chodzi o tą pierwsza zbieram jak na razie
koncepcje co do kolejnych pokoi, natomiast jeśli chodzi o gwiazdeczki to już
poczęłam poszukiwania najlepszych strojów na grze – także bądźcie czujni, bo
możliwe, że to właśnie Wy zostaniecie ocenieni w następnym wpisie!
Niemniej
jednak jako, że omówiliśmy już najważniejsze kwestie związane z moim powrotem
do blogowania oraz tym co i jak w trawie piszczy teraz możemy już ze spokojem
przejść do głównej części dzisiejszego wpisu, w którym to razem z Wami chciałabym
wybrać się w podróż przepełnioną wspomnieniami, ciekawostkami oraz anegdotami
dotyczącymi powstawania Magicznej Awatarii. Jak również pochylić się oraz na
krótką chwilę zatrzymać się przy tych najzabawniejszych i najbardziej
kontrowersyjnych postach w życiu bloga czy też przy tych odrobinę gorszych w
skutkach. Nie będę ukrywać, że przed Nami szmat drogi, dlatego też ja już
dłużej nie zwlekam– tylko z nieskrywaną radością zapraszam Was do dalszej
części dzisiejszego postu. Bon voyage!
Na
samym początku chciałabym serdecznie podziękować Marceli – jednej z Czytelniczek bloga, za poddanie fantastycznego
pomysłu - wspomnieniowego, który dzisiaj mogę w pełni zrealizować. Mogąc tym
samym razem z Wami pełnoprawnie świętować wbicie 100 tysięcy wyświetleń, jak
również trzecią rocznice powstania Magicznej
Awatarii. Nikogo raczej zaskoczyć nie powinno to, że zwlekałam z taką formą
postów już od bardzo dawna. Mimo kilku złożonych obietnic – postów wspominkowych
jak nie było, tak nie było. Przypuszczam, że jednym z czynników było to, że tak
naprawdę nie wiedziałam jak się za nie zabrać. Tym bardziej, że gdzieś z tyłu
głowy miałam na uwadze to, że może nie spełnię określonych wymogów czy też
zawiodę Was, a tego przecież nie chcemy. A pisanie pod przymusem, byleby coś
wrzucić mi osobiście nie służy, dlatego też stało jak się stało. Mimo kilku
obaw, jakie wciąż żywię do tego projektu, postanowiłam wyjść poza strefę
swojego komfortu i stworzyć coś, co nie tylko przypieczętuje Nam ten szczególny
i ważny w życiu bloga dzień, ale również sprawi, że wreszcie pójdziemy o krok
dalej. A rozdział wspomnień zostanie raz na zawsze zamknięty.
Zapewne
pojawią się pytania odnoszące się do zwykłych wspomnień, mających na celu
powspominanie starych dziejów z okresu Naszej
Klasy czy też początków My.Games
– to tak moi Kochani, jak na razie nie chcę i nie będę Wam niczego obiecywać
pod kątem tego typu postu, ponieważ jak sami dobrze wiecie zwykle nic z tego
typu obiecanek nie wychodzi, a też nie chce jak na razie się w nie zagłębiać
tym bardziej, że w planie mam jak na razie inne serie i tematyki wpisów. Jeśli
będzie miało się coś takiego pojawić na MA,
to na pewno będę wówczas jeszcze Wam o tym pisać bliżej takiej pogadanki. Na
ten moment, mogę jedynie zagwarantować tyle, że wszystko przyjdzie w swoim
czasie.
Jednakże,
moi Drodzy mam nadzieje, że wybaczycie mi moje ciągłe zbaczanie z drogi, przeplatanie
różnych historii przepełnionych przesadą i marudzeniem, a także, że będziecie
się równie dobrze bawić jak ja podczas pisania dzisiejszego [przy]długiego
wpisu. To co, Kochani? Żeby już dłużej nie przedłużać (wcale tego nie robię od
przeszło kilkunastu minut!) tej agonii. Czas wspomnień uważam za rozpoczęty!
100 TYSIĘCY WYŚWIETLEŃ &
TRZECIA ROCZNICA POWSTANIA MAGICZNEJ AWATARII
Tak
jak wspomniałam już wielokrotnie, dziś poopowiadamy sobie o genezie powstania MA, jak również przybliżę Wam moją pracę
od wewnątrz – mam tutaj na myśli przede wszystkim to, że pisanie postów to
jedno, a modernizowanie, przekładanie, wertowanie i publikowanie to drugie. Niektórzy
z Was prawdopodobnie myślą, że prowadzenie bloga to bułka z przysłowiowym
masełkiem, nic tylko siąść, sklecić parę zdań i gotowe, nieprawdaż? Tak też
sądziłam, ale prawda jest zupełnie inna, przynajmniej w moim przypadku tak
jest. Naprawdę, czasem nawet nie zdajecie sobie sprawy, ile może zejść czasu z
wymyśleniem, napisaniem czy też poprawieniem takiego postu, tak aby mógł wyjść
na światło dzienne. Nie jestem pewna, jak robią to inni blogerzy po fachu, ale
ja na ten przykład jak siadam rano do postu, powiedzmy z przerwami na inne czynności
życia codziennego, jak również rozerwanie trochę zastanych kości to pisanie
takowego wpisu sprawia, że występuje możliwość zasiedzenia się do późnych
godzin nocnych - co zresztą już niejednokrotnie zostało skomentowane zarówno tu
na blogu jaki na innych forach społecznościowych. Niemniej jednak chciałabym,
aby ten post nie tylko uczcił wielkie wydarzenia, ale też pokazał, że jeżeli
potrafi się o czymś marzyć, to potrafi się również tego dokonać.
PIERWSZE POSTY PISANE POD
PSEUDONIMEM ROXANNE
Moja
historia związana z prowadzeniem Magicznej
Awatarii zaczęła się równo trzy lata temu, kiedy to jeszcze pod pseudonimem
Roxanne, za namową ówczesnych
przyjaciół postanowiłam założyć swój własny i równie niepowtarzalny blog o
tematyce pixelowej gry, jaką jest rzecz jasna Awataria. Ówcześnie nawet nie
śmiałam przypuszczać, a tym bardziej sądzić, że moja przygoda z prowadzeniem
bloga może dotrwać, aż do dnia dzisiejszego. Tym bardziej, że wielu ludzi wątpiło
oraz niezbyt przychylnie patrzyło na moją działalność (nie żeby teraz coś się
zmieniło w tej kwestii – nie no żartuję, oczywiście haha), ponieważ zawsze
starałam się wychodzić poza utarte schematy. Niektórzy też na miarę swoich
możliwości nie tylko wytykali słownie, ale również podkładali mi różnego typu
kłody pod nogi, tylko po to, abym w końcu się poddała w tym co robię bądź też
zaprzestała dalszej pracy. A jednak los bywa na tyle przewrotny, że żadne z
tych manipulacji nie sprawdziło się na dłuższą metę, gdyż wciąż tutaj jestem i
jak na razie nigdzie się (przynajmniej dobrowolnie) nie wybieram.
Gdyby ktoś teraz zapytał mnie czy jestem szczęśliwa? Odpowiedziałabym stanowczo, że tak, ponieważ naprawdę jestem szczęśliwa, że mimo wielu popełnionych błędów, za które przepraszam i będę przepraszać – mogę wciąż tutaj z Wami być. Czasami wątpiłam, że się to uda, ale jak widać marzenia się jednak spełniają.
PIERWSZE SERIE NA ZAPISY I
OSZUKIWANE SONDY
Myślę,
że każda seria jaka tylko zagościła na dużej bądź i krócej na blogu dostarczyła
wiele emocji, zarówno tych dobrych, jak i tych trochę gorszych. W każdym razie
mimo wielu przeszkód, problemów, wielkich dramatów, skandali, dokonywanych
oszustw, kręceń oraz wyjaśnień – osobiście nie żałuję, żadnej z nich, ponieważ
jak dobrze wiecie czasem potrzebny jest każdemu z Nas taki mały zastrzyk
energii, a społeczeństwo Awatarii jest na tyle łaknące i pragnące, że nie
sposób, tego nie lubić.
Tak jak wspomniałam wcześniej każda seria niosła za sobą i te dobre chwile, i momenty pełen zwątpień, zarówno te modowe, jak i remontowe, o charakterze przemyśleniowym czy też pogadankowym - zawsze istniało to ryzyko, że będzie się na językach prędzej czy później. Przypuszczalnie to wszystko zależało też od środowisko, do jakiego trafił dany post, ale głównie chodziło też oto, że nie każdy ze wszystkim się zgadzał, co z kolei przyczyniało się do wielu wymian poglądowych, które niekoniecznie zawsze kończyły się dobrze.
CZASY KWITNĄCEJ WISIENKI
Patrząc
na to wszystko z perspektywy czasu, dochodzę do wniosku, że nie jeden Czytelnik
będzie nie tylko pamiętał, ale również śledził na bieżąco, czasy, w których
ówcześnie pojawił się trend na przydługie monologi. O ile pamięć mnie nie
zawodzi zawitał on końcówką lipca, a początkiem sierpnia na sławne jak dotąd Spotted Awatarię. Dla nikogo
zaskoczeniem raczej nie powinno być również to, że kadencja ówcześnie panoszącej
się Kwitnącej Wisienki niosła za sobą obfite w plonach – żniwo.
Jeśli chodzi o ścisłość to mimo wielu pytań związanych z tym czy żałuję swojej działalności jako Przekwitła już Wisienka, jak się z tym czuję jak również czy chcę dalej brnąć w prowadzenie bloga po tym jak większość mnie po tym znienawidziła to jednak sądzę, że pomimo tej całej afery z tym związanej, niezbyt tego żałuję, tak po prawdzie. Czy ludzie, którzy wówczas robili napad na darmowe i ogólnodostępne eurogąbki, żałowali? Nie, robili to co uważali za słuszne w danym momencie. Śmiało mogę powiedzieć, że Wisienka to tylko kolejna afera, którą wymyślił ktoś z półświatku gry – nic więcej :)
Nie wiem jak dla Was moi Kochani, ale ja na ten przykład świetnie się bawiłam w momencie, kiedy trwały poszukiwania właściwej autorki/autora tych monologów. Jedni wiedzieli już od początku, drudzy trudzili się wymieniając kolejne osoby. Fajnie było widzieć Wasze zaangażowanie w tej sprawie. A pamiętacie, jak przy kolejnej odsłonie monologa na Spotted wbiło aż 200 osób online? Tak, to były czasy…!
PIERWSZE „HERBATKI Z OLCIĄ”
W
momencie kiedy prawda wyszła na jaw, że to ja, nikt inny ukrywał się dotąd pod
wymyślonym pseudonimem Kwitnącej
Wisienki nie było mowy, by dalej w to brnąć. Trzeba było sprostać realiom,
które nastały i zmierzyć się z tym piwem, którego sobie samemu nawarzono.
Doszło wówczas również do przemiany jaka we mnie zaszła (rodem z Mickiewiczowskiego
dramatu) – „odeszła Roxanne, narodziła się
Alex” .W każdym razie jak sobie to wszystko teraz analizuję i wspominam,
dochodzę zaś do wniosku, że taki pierwszy przełomowy moment w życiu Magicznej Awatarii nastał w chwili, gdy
stworzyłam pogadankową serię, jaka jest „Herbatka
z Olcią”, w której staram się na miarę swoich możliwości przybliżyć Wam nie
tyle swoją pixelową postać, co tą bardziej prawdziwą. I to dopiero spowodowało,
że ludzie zaczynali zamykać stare rozdziały, na tyle, by móc dać mi jeszcze
jedną szansę, której nie chciałam za wszelką cenę stracić.
NABORY AUTORSKIE
Nie
wiem jak Wy moi Kochani, ale ja od zawsze byłam ciekawa tego, jak może wyglądać
wewnątrz taka współpraca pomiędzy dwojgiem, a czasem nawet i trojgiem
współtwórców. Myślę, że to nie lada wyzwanie i jednocześnie intrygujące
doświadczenie na przyszłość. Wiecie, to takie a la sprawdzenie się nie tylko
pod względem zarządzania wolnym czasem, ale również możliwość odciążenia dla
drugiej osoby, co jak myślę, jest świetnym pomysłem.
Niemniej
jednak miło jest powspominać zarówno współtworzenie z ówcześnie sławnym i
dystyngowanym Dawidem, jak również z
niezdecydowanym Kacprem, który raz
chciał pisać, a raz nie był co do tego pomysłu zbyt przekonany. Myślę, że mimo
wielu zwrotów akcji, na wspomnienie zasługuje tutaj również postać Kiero, który zgłosił się w naborze, ale
koniec końców nie pisał i nie był współtwórcą. Tak, tak wiem, chęci też się
liczą haha. Ja to wszystko doceniam, żeby potem nie było, że nie :)
AKTUALIZACJE, NOWOŚCI, AKCJE,
WYDARZENIA
Jeśli
mogłabym być z Wami absolutnie szczera w tym momencie, to pokusiłabym się o
stwierdzenie, że to właśnie z tworzeniem postów związanych z wszelkiego rodzaju
aktualizacjami, nowościami czy promocyjnymi akcjami schodzi mi zwykle najwięcej
czasu. I mimo tego, to właśnie je lubię pisać najbardziej. Zdziwieni? A nie
powinniście! Owszem, to wpisy, które są najbardziej rozbudowane w treści,
fotorelację oraz komentarze, ale mimo tak wielkiego nakładu pracy, jaki w nie
wkładam to czuję się naprawdę dobrze mogąc ze spokojem na duszy i ciele
pofantazjować i rozpisać się bez żadnego „ale”, na dany temat. A kto takiej
wiedźmie może czegoś zabronić? No właśnie, nikt się nie odważy haha.
Jeśli chodzi o inne wydarzenia bądź akcje promocyjne to tak: event Halloweenowy lubię, a i owszem – tyle, że już od kilku lat nie ma w Nim nic innowacyjnego, czym mogliby Nas zaskoczyć i to jak dla mnie duży błąd. Myślę, że jakby zrobili taki balans, że co dwa lata przynajmniej jest coś nowego w danym wydarzeniu, byłoby jak najbardziej spoko. Jak teraz tak sobie myślę, że i w tym roku dostaniemy sianie plonów i rozganianie kruków to aż mnie coś skręca w środku. Nie wiem, że nie potrafią wpaść na jakiś kreatywny i jednocześnie nowy koncept na to wydarzenie – no dobra, wszyscy wiemy jak go robić i w ogóle, ale czy naprawdę nie wolelibyście dostać jakiegoś nowego mechanizmu? Ja bym się nie obraziła, gdyby Nas czymś zaskoczyli. Wydarzenie Walentynkowe, to chyba jedno z tych akcji, które jakoś nigdy dobrze nie wspominam. Jakoś nigdy mnie do siebie na tyle nie przekonało, by go aż nazbyt wyczekiwać.
Podczas
analizowania wszystkich statystyk związanych z postami, o największym zasięgu wyświetleń
i nie tylko, wspomnienia same zaczęły powracać do owych dni. Pamiętam każdy
nastrój, który towarzyszył mi podczas pisania danego postu. Chęci wyrobienia
się i wstawienia wszystkiego przed zgubnym czasem, a także nieuchwytny zachwyt
i ekscytacja odbiorem. Mimo, że czasem poświęcanie się dla sprawy mogło wydawać
się zgubne, żadnej z tej chwil nie żałuję.
I konkurencja – staromodne
stylizacje, groszki i nie tylko – 1139 wyświetleń, 40 komentarzy
Pokaz awatarów – czyli pokrótce o nowym evencie – 635 wyświetleń, 6 komentarzy
Powiem coś szalonego… - rusza nabór do kolejnej serii modowej! – 619 wyświetleń, 37 komentarzy
A model is born – nabór na nową serię! – 567 wyświetleń, 34 komentarze
Za małe, za kuse, a może za duże…? - konkurencja „oversize” – 536 wyświetleń, 13 komentarzy
PODSUMOWANIE
Uważam, że nie jeden z Czytelników zgodzi się z tym stwierdzeniem, że nie ważna jest aż tak treść całego wpisu, co jego różnorodna tematyka, kompozycja oraz iście z duchem czasu na tyle, na ile pozwala czas i wena. I choć od pierwszych postów minęło już dość sporo czasu, mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że na MA nigdy nie brakowało zróżnicowanych postów, gdyż pojawiały się i serie na zapisy, serie modowe, remontowe, mini-konkursy, trendy, pogadanki, przemyślenia, recenzje, poradniki, porównywania i wiele, wiele innych.
Mówi się, że to przeważnie serie na zapisy wywołują w odbiorcach najwięcej krytyki i kontrowersji to mogę śmiało powiedzieć, że nie tylko to, również cieszą się największą liczba wyświetleń o czym świadczy z cała pewnością powyższa lista.
Zarówno „A model is born”, jak i „Amorous Attempts” były najczęściej odwiedzanymi oraz wyświetlanymi seriami na blogu. Obfitowały one nie tylko w wiele odwiedzin, ale i również w duża ilość komentarzy – pozytywnych, jak i negatywnych. Mimo wielu skandali i dram związanych z ich powstaniem, cieszę się, że miałam możliwość brania udziału w poszczególnych projektach, jak i poznałam tak wielu wspaniałych ludzi.
Wśród serii i ich naborów, dużą liczbą wyświetlanych odwiedzin cieszył się post dotyczący wydarzenia powiązanego z kanałem NTV. Na pewno pamiętacie irytującą postać Wiaczesława Makarova, który ot tak po prostu wprowadził się do Naszego pixelowego mieszkania. Pamiętacie? Takiej twarzy nie da się zapomnieć to bardziej, niż pewne haha. Niezbyt dobrze pamiętam to wydarzenie, tym bardziej, że miało ono więcej wad niż zalet i o wszystko trzeba było się prosić, aby ktokolwiek raczył zmienić dane zadania. Innymi słowy masakiera.
POSTY
NAJBARDZIEJ KRYTYKOWANE
Narodziny redaktora MA – 465 wyświetleń, 65 komentarzy
Niech żyje bal – wyniki i IV konkurencja – 240 wyświetleń, 10 komentarzy
Lustro odpowiedź zna – wyniki i V konkurencja – 215 wyświetleń, 7 komentarzy
Herbatka z Olcią – świąteczna pogadanka – 255 wyświetleń, 14 komentarzy
Bella Ciao – recenzja klubu [LCPD] Dom z papieru – 195 wyświetleń, 10 komentarzy
PODSUMOWANIE
Myślę,
że nie jeden bloger mógłby zgodzić się z tym stwierdzeniem, iż pisanie postów
bywa czasem dość trudnym wyzwaniem. Wymagania, jakie stawiane są przed taką
osobą, to nie tylko dobranie odpowiedniego tematu czy też kompozycji – ważnym,
a może nawet i najważniejszym elementem jest umiejętne trafienie do jak
największej liczby odbiorców. A jak wszyscy dobrze wiemy – gust bywają różnie i
nie zawsze wszystko, wszystkim się (niestety bądź i stety!) podoba. A co za tym
idzie? O krytykę, chęć wyrażania odmiennego zdania oraz hejt nie trudno w
takich sprawach. O czym dowiedziałam się już nie raz i nie dwa zarówno tutaj na
blogu, jak i na sławnym Spotted Awatarii,
gdzie nie pochwalano moich decyzji, poruszanych tematyk czy wypowiadanych
przemyśleń na dany temat.
Niemniej
jednak sądzę, że w jakimś stopniu krytyka też działa (przynajmniej na mnie!) na
tyle pobudzająco, że od razu motywuje i napędza mnie do działania. Uwielbiam
udowadniać innym, jak bardzo się wobec mnie mylą i tym samym, prę do przodu nie
oglądając się za siebie.
Jednym z najbardziej krytykowanych wpisów na MA, był pierwszy post powitalny, zredagowany w całości przez Dawida. Naprawdę mimo tak dużej fali krytyki, jaka na Niego wówczas spadła, łudziłam się, że zagrzeje miejsca na Magicznej Awatarii – zdecydowanie nieco dłużej. No niestety, nie udało się go przekonać, do tego, by został. Trochę też jest mi smutno, że tak się potoczyła jego historia tutaj na blogu, bo naprawdę miał potencjał w sobie – wcale bym się nie zdziwiła, gdyby dziś był jednym z lepszych blogerów.
Jak już wcześniej wspomniałam wszystkie serie mają to do siebie, że przynoszą dużo emocji, zarówno tych dobrych, jak i tych trochę gorszych. I tak też było w przypadku ostatniej serii modowej „Wschodząca Gwiazda”, która również stałą się obiektem krytyki wśród śledzących na bieżąco Czytelników m.in. ganienie mnie za źle wystawiane oceny, brak popierania w decyzjach oraz fałszowanie sondy.
O ile serie modowe i posty powitalne przyczyniły się do wzbudzenia krytyki, to świąteczna pogadanka pochodząca z serii „Herbatka z Olcią” przelała czarę goryczy. Jak dla mnie wstawienie takiego, a nie innego zdjęcia nie robiło większej różnicy, chciałam żeby wyszło zabawnie i tak nie pozowanie – no i się przeliczyłam. Pamiętam, że dużo osób porównywało mnie od tamtego postu do księżniczki Fiony ze Shreka, co powiem było dość mocnym porównaniem mimo wszystko. Tyle, że, jeśli człowiek posiada dystans do samego siebie, nie obejdzie go aż tak strasznie to co mówią inni, tylko jeszcze umiejętnie obróci to w żart. Możliwe, że powinnam wybrać inne zdjęcie do takiego postu, ale jakoś wtedy nie zważałam na to aż tak – obiecuję, że na przyszłość się poprawię!
Z recenzjami klubowymi od zawsze był taki problem, że nikomu tak naprawdę nie można było w pełni dogodzić. Jeśli napisałeś prawdę, był problem, że nie robisz pozytywnej reklamy i zostawałeś zjadany żywcem, a jeśli postanowiłeś nadać trochę koloru danej społeczności to też był niewyobrażalny błąd taktyczny, bo zbyt cukierkowo albo prawda jest inna. I tak wkoło Macieju, że się tak wyrażę.
Przyznam,
że recenzja Domu z Papieru, była
chyba jedną z tych, po których czułam się trochę nieswojo, zwłaszcza po tym,
jak założycielka zamknęła klub i sama przepadła jak kamień w wodę. Krytyka jak
spadła w tym poście tyczyła się głównie tego, że liderka przedstawiła
społeczność w samych superlatywach, a tak naprawdę nie było w Nim tak kolorowo,
jakby mogło się komuś wydawać.
POSTY
NAJBARDZIEJ KONTROWERSYJNE
Monolog Kwitnącej Oli – koniec to zaledwie początek kolejnej
przygody… - 847
wyświetleń, 75 komentarzy
Gwiazdy na Dywaniku – seria wznowiona – 362 wyświetleń, 24 komentarze
Koniec końców skończyło się tak… - 186 wyświetleń, 2 komentarze
PODSUMOWANIE
Bycie kontrowersyjnym niesie za sobą nie tylko wiodące plusy, ale również ciągnące się w nieskończoność minusy, z którymi prędzej czy później trzeba będzie się zmierzyć, tak dobrze jak z narastającym hejtem czy krytyką. Ja, jako, że lubię zwracać na siebie czyjąś uwagę (atencjuszka, jak się patrzy haha) na nieco dłużej niż chwilę miewałam dużo różnych sytuacji namaszczonych różnicą zdań/poglądów dochodzących do wielu kwestii spornych, skończywszy na dyskusjach. Nic co ludzkie, nie jest mi obce, wiec mogłabym przyznać, że prowokowanie niektórych sytuacji czasem było moim konikiem.
Dla nikogo raczej zaskoczeniem nie powinno być, że w najbardziej kontrowersyjnych postach znalazł się Monolog Kwitnącej Oli, w którym dochodzi do sprostowania oraz odpowiedzenia na postawione mi zarzuty przez Kobiecy Wydział Śledczy. Z perspektywy czasu, jak na to patrzę to wciąż miło wspominam to, w jaki sposób dziewczyny odkryły tożsamość Kwitnącej Wisienki – jak dla mnie szkoda, że to była można powiedzieć ich jedyna sprawa, bo mogłoby być ciekawie haha. Choć sądzę, że każdy z Nas pamięta to doskonale – jak również trend, który przyniósł nie tylko uśmiech na wielu twarzach, ale i oczyścił swego rodzaju atmosferę, oczywiście uprzednio zakładając, że nie lubicie dżemu morelowego haha.
Wznawiając dany post z serii trzeba liczyć się z tym, że albo zostanie on wówczas dobrze przyjęty, albo wręcz przeciwnie. Myślę, że „Gwiazdy na Dywaniku” nie tylko wywołały zaciekawienie wśród Czytelników, ale również przyczyniły się do wielu spornych dysput, które kwestionowały moje wybory potencjalnych „Gwiazd” do postu. Jedni byli przeciwni, że ich nie znają, drudzy, że wybierałam po protekcji, a o trzecich nie wspominając. Aczkolwiek uważam, że mimo wielu wzburzeń, chętnie powrócicie jeszcze do tej serii, w kolejnych jej odsłonach. Tym, bardziej, że szykuje już dla Was kolejne niezastąpione emocje!
Seria, serie, serią pogania… Wiele razy spotykałam się z tym, że to właśnie serie na zapisy wzbudzały u Was największe emocje, czego mogliśmy się przekonać zarówno po postach z największą liczbą wyświetleń, jak i tych najbardziej krytykowanych. W głównej mierze to właśnie one napędzają mi tutaj biznes na tyle, że wszystkie inne posty wychodzące spod mojego pióra dają Nam niezły balans, w którym każdy znajdzie coś dla siebie. Myślę, że całą drugą edycję serii modowej „A model is born” można z czystym sumieniem zaliczyć do najwięcej krytykowanego – owszem, na liście widnieje tylko jeden wpis z tej serii, ale pomyślałam sobie, że w wyjaśnieniu się rozszerzę to odniesienie. Jak dobrze wiecie, możemy wspominać tą serię na tyle dobrze, na ile Nam wówczas pozwalano, bo jak nie jury składające się z dwóch tych samych osób, to znów faworyzowanie przez jednego z jury, układy z uczestnikami, wytoczone sprawy przeciwko niektórym, rozsiewane plotki, niekończące się dramaty jak i fałszowane głosowania.
Tej
edycji akurat nie wspominam zbyt dobrze, z wiadomych względów, ale mam
nadzieję, że w przyszłości uda się Nam coś jeszcze zorganizować na zapisy –
wciąż po głowie mi chodzi konkurs międzyklubowy, o którym kiedyś Wam
wspominałam.
STATYSTYKI – CZYLI PRACA OD WEWNĄTRZ
Na przestrzeni trzech lat mojej działalności na blogu – Magiczna Awataria zyskała 20 obserwujących jej poczynania Patronusów. A ilu jest takich, którzy tego nie zrobili, a śledzą moje piśmiennicze poczynania? Jestem pewna, że jest ich znacznie więcej.
Przez całe trzy lata udało mi się opracować aż 301 postów, o różnorodnej często też dość zróżnicowanej tematyce, które dostępne są dla każdego. Jeśli rozwinięcie pasek z oku ukaże się Wam pokaźne archiwum ze wszystkimi opublikowanymi postami, które każdy z łatwością znajdzie, o ile wie co chce szukać.
Zważywszy na to, że każdy Czytelnik ma prawo do wypowiadania się na każdy możliwy temat, to przez okres tych kilku lat udało się Nam uzbierać – 1240 komentarzy. Jestem pełna podziwu oraz radości wypływającej z takiego obrotu sprawy. Jak wiecie, warto rozmawiać, a przede wszystkim trzeba rozmawiać :)
Na blogu pojawiły się także trzy (jak dotąd!) opublikowane strony, a mianowicie kontakt ze mną, poradniki oraz MODUM – katalog modowy. W sumie odwiedzono je 999 razy. Nie powiem, że nie, ale jest mi bardzo miło z tego powodu.
Od początku istnienia bloga został odwiedzony on 109128 razy. Z czego dzisiaj 5 razy, a wczoraj 14 razy. Przez bieżący miesiąc było aż 464 odwiedzin. Zaś w ostatnim miesiącu 1292 razy.
Wyświetlenia
Magicznej Awatarii przedstawiają się
następująco: najmniej wyświetleń było 1
maja 2020 roku – 429, natomiast najwięcej wyświetleń było 1 stycznia 2021 roku – 11012.
Strony, które odsyłały do odwiedzin bloga to przede wszystkim:
Do odbiorców według przeglądarek oraz Liczba wyświetleń według systemu operacyjnego przedstawia się następująco:
Odbiorcy odwiedzający Magiczna Awatarię z różnych krajów, a oto i oni:
Najczęściej używane słowa klucze, by odszukać blog, to:
PODZIĘKOWANIA
W
momencie zakładania Magicznej Awatarii nie
śmiałam nawet marzyć o tej chwili, a tym bardziej o spotkaniu na swojej drodze,
tak wielu życzliwych i jednocześnie wspaniałych ludzi oraz mniejszych czy też większych sukcesach.
Przyznaję moi Kochani, że jestem tym lekko wzruszona mogąc spędzić ten ów ważny
dla mnie dzień razem z Wami na świętowaniu. Prawdę powiedziawszy moi Kochani,
nic nie udałoby mi się zdziałać, a tym bardziej osiągnąć gdyby nie Wy.
I
tym miłym akcentem, moi Kochani będziemy powoli zbliżać się do zakończenia
dzisiejszego wspominkowego postu - liczę na to, że sprostałam postawionemu wyzwaniu. Nim jednak to nastąpi chciałabym podziękować jeszcze
raz każdemu Czytelnikowi z osobna, za to, że uczestniczyliście oraz
celebrowaliście dziś razem ze mną ten ważny dla mnie dzień. To naprawdę miłe
uczucie! Niemniej jednak mam nadzieję, że ucieszył Was fakt, iż to właśnie dziś
pojawił się nowy post na MA. Mimo
wielu podjeść udało mi się wreszcie go dla Was napisać i trzymam się również
tej nadziei, że rychło się znów zobaczymy przy kolejnym fascynującym poście.
Alex
Komentarze
Prześlij komentarz
Każdy wulgarny, obraźliwy bądź niestosowny komentarz będzie natychmiast usuwany. Kultura osobista to podstawa dobrego wychowania :)